Z zamiarem pisania artykułów zbierałam się już od jakiegoś czasu… Zdecydowałam… klamka zapadła - a Wy – drodzy czytelnicy, będziecie mogli śledzić moje publikacje przez najbliższe tygodnie na łamach tego portalu… Mam do opowiedzenia bardzo ciekawą historię… W artykułach tych chcę połączyć opis miejsca, w którym obecnie pracuję – niebanalnego i nieznanego jeszcze w Polsce, z kuchnią japońską. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy sami… Plany ambitne, bo dość szczegółowo chcę Wam tą kuchnię przybliżyć…

Ale gdzie pracuję i o co w tym wszystkim chodzi?

Od 1,5 roku mieszkam w Belfaście i pracuję w japońskiej restauracji Wagamama. W sumie sama nie wiem, czy restauracja to dobre określenie… To bardziej noodle bar, w którym nie znajdziecie intymnego stoliczka na randkę a raczej długie stoły, niczym w jadłodajni, gdzie każdy może usiąść i wciągnąć michę pysznej zupy lub ukoić się makaronem… Wagamama to marka sama w sobie – znana na całym świecie, zyskała popularność wśród najbardziej wymagających… Ja na jej punkcie oszalałam i dlatego też zdecydowałam się opowiedzieć Wam tą historię…

O Wagamamie słów kilka

Wagamama to sieć barów z nowoczesną kuchnią japońską. Pierwsza Wagamama powstała w 1992 r.  w Londynie i od tego czasu cieszy się ogromną popularnością… W chwili obecnej jest to marka, która ciężką pracą oraz niepowtarzalnym smakiem, zyskała uznanie klientów na całym świecie – od Europy po Azję, Australię i Amerykę. Mam nadzieję, że w Polsce niedługo też pojawi się na rynku… Ja jej bardzo wyczekuję bo jestem niezmiernie ciekawa czy przypadnie Wam do gustu.

Wagamama łączy w sobie cechy tradycyjnej kuchni japońskiej z nowoczesną formą podania. Tu nie znajdziecie nudy i niesmacznych dań. Wszystko jest świeże, składniki idealnie pasują i dlatego też to miejsce jest tak klimatyczne i popularne. Kelnerzy w charakterystycznych t-shirtach uwijają się jak mrówki, tworząc tym samym pełną profesjonalizmu atmosferę. To w tym barze dostaniesz jedzenie w 15 minut, darmową zieloną herbatę i zasmakujesz Japonii…

Od kuchni strony…

Kuchnia w każdej Wagamamie jest otwarta. Oznacza to, że nie tylko kelnerzy występują na deskach tego teatru – to przede wszystkim kucharze grają tu główne role… To ich wszyscy obserwują, zaglądają do nich i mają pewność, że wszystko jest na najwyższym poziomie…  Kuchnia dzieli się na kilka sekcji.  W zależności od sposobu przyrządzania dania, wyróżnić można sekcję wok, ramen (zupy japońskie), teppan (wielka, metalowa płyta na której smaży się makaron, coś jak elektryczny grill), sekcja smażenia na głębokim oleju, dział deserów i świeżych soków. Kucharze pracują na oczach klientów, podawane jedzenie jeszcze skwierczy na talerzu a dania zachwycają smakiem i wyglądem… Jaka jest więc tajemnica tego miejsca? Myślę, że kuchnia japońska w dużej mierze sama się broni, dodać do tego trzeba klimat, jaki tam panuje, perfekcyjną obsługę, zadowolonych gości – których rozmowy przerywa tylko stukot pałeczek i sukces murowany.

Ale żeby nie było tylko o Wagamamie…

Kuchnia japońska to nadal dość tajemnicza dziedzina… Oprócz sushi mało kto wie, że kuchnia ta ma do zaoferowania coś więcej… Ja zakochałam się w zupach ramen, w curry i makaronach… Wszystko w towarzystwie niezwykle świeżych i chrupiących warzyw i zawsze z nutą chili… Kiełki sojowe, papryka, grzyby, kapusta pak choi, sos sojowy, sezam to tylko wstęp do tej uczty… W kolejnych artykułach pragnę zatem, krok po kroku, poprowadzić Was przez tajniki tej kuchni, począwszy od najpopularniejszych dań w Wagamamie i sposobów ich przyrządzenia, po różne rodzaje makaronów, ryżu, sosów, przypraw, herbat i wielu innych… W każdym artykule pojawi się przepis na konkretne danie z Wagamamy i sposób na zrobienie go w domu. Mam nadzieję, że przypadną one wam do gustu tak samo jak mi. Zatem zaczynamy!

Kuchnia japońska od podstaw

Tajemnica tej kuchni tkwi w jej prostocie i w niezwykle świeżych składnikach. Japończycy cenią sobie szybkość przygotowywania potraw i wyrazistość smaku. Najbardziej popularnym składnikiem jest ryż – używa się go jako dodatek do przystawek, jako danie główne, deser a nawet do produkcji alkoholu (wino sake). Najczęściej wybierany to ryż japoński – czyli ten sam, który używa się do sushi. To krótkoziarnisty, klejący, biały ryż, który bardzo łatwo je się pałeczkami. Drugi co do popularności to ryż tajski – jego ziarenka są dłuższe i po uprażeniu staje się bardziej sypki. Alternatywą dla ryżu jest makaron – który w kuchni japońskiej używany jest także do wszystkiego. Makaron ramen – to ten dodawany do japońskich zup, mamy także udon (czyli gruby), ryżowy, soba, ciemny-razowy i wiele innych – nie chcę zagłębiać się w szczegóły, bo każdy ze składników kuchni japońskiej będzie później szczegółowo opisywany w kolejnych artykułach…

Kuchnia japońska to także bogactwo świeżych warzyw. Stanowią one dodatek do każdego dnia głównego. Kiełki sojowe urozmaicają makaron, towarzystwo kapusty pak choi i zielonych warzyw świetnie współgra z ostrą chili, do tego grzyby, szpinak, papryka, pietruszka, seler, cukinia i wiele wiele innych… Japończycy uważają, że warzywa najlepiej smakują na surowo lub bardzo krótko gotowane czy smażone, pozostają chrupkie i nie tracą swych wartości odżywczych. W kuchni znajdziemy także piklowane warzywa: rzepę, ogórek, bakłażan czy nawet imbir. O nich także powstanie osobny artykuł więc każdy Wege znajdzie również coś dla siebie…

Nie możemy także zapomnieć o rybach, skorupiakach, mięczakach i wodorostach a także niesamowitych przyprawach i sosach – sos rybny, ostrygowy, kimchi, shichimi, curry, imbir, wasabi, pasty miso i wielu innych. O nich także przeczytamy w kolejnych artykułach.

Jak widać temat jest dość obszerny – dlatego też pozostawiam Was z tymi słowami wstępu i zapraszam na kolejny artykuł za tydzień. Tymczasem zapraszam do postawienia pierwszych kroków i przygotowania niezwykle prostej potrawy jaką jest cha han, czyli smażony ryż z jajkiem i warzywami.

Cza Han z kurczakiem i warzywami

Składniki (na 4 porcje)

Ryż:

  • pół czerwonej cebuli
  • 2 szklanki tajskiego ryżu
  • 2 szklanki wody
  • 3/4 łyżeczki soli
  • 1 łyżka oleju


Marynata:

  • 50 ml jasnego sosu sojowego
  • 50 ml wina ryżowego
  • 1  łyżeczka oleju sezamowego
  • pół łyżeczki cukru

oraz:

  • mięso kurczaka (nie polecam piersi bo będzie za sucha; ja użyłam mięsa z udek i pałek)
  • 2 jajka
  • 250 g pieczarek
  • zielony groszek (ja użyłam mrożonego, ilość wg uznania)
  • mała puszka kukurydzy
  • szczypiorek
  • strąki świeżego, młodego groszku
  • olej

 Najpierw zajmujemy się ryżem. W garnku pogrzewamy olej, dodajemy pokrojoną w piórka cebulę i chwilę smażymy. Dodajemy suchy ryż, mieszamy (tak aby każde ziarenko pokryte było olejem) i zalewamy wodą. Solimy. Garnek koniecznie przykrywamy i zostawiamy na ogniu aż woda wsiąknie (często mieszamy, aby ryż nie przywarł). Gdy cała woda wyparuje, garnek zdejmujemy z ognia i odstawiamy na ok 15 min (pod przykrywką!). Po tym czasie ryż powinien być gotowy.
Przygotowujemy marynatę: wszystkie składniki razem mieszamy. Mięso kroimy w paseczki/kostę i przekładamy do marynaty. Odstawiamy na 15 min. Kroimy pieczarki i szczypiorek.
Rozgrzewamy wok z olejem. W osobnej miseczce mocno roztrzepujemy jajko. Wlewamy całość do woka i czekamy aż zrobi się "naleśnik". Dopiero teraz możemy pomieszać jajko. Dodajemy kurczaka i całość chwilę przesmażamy. Dodajemy pieczarki, groszek (jeżeli zamrożony, jeżeli z puszki to dadajemy go na samym końcu) oraz strąki świeżego groszku. Smażymy ok 5 min. Dodajemy kukurydzę (i ewentualnie groszek z puszki) oraz ryż. Wlewamy całą marynatę i wszystko razem mieszamy. Każde ziarenko ryżu musi być pokryte sosem - jeżeli jest go za mało, dodajcie sosu sojowego.
Całość obficie posypać szczypiorkiem i podawać. Smacznego!


zdjęcia: Chris Copeland