Ilość stron: 256

Wydawnictwo: Muza

Bill Granger – autor przepisu na „najlepszą jajecznicę świata” według "The Times" był mi dotąd kucharzem nieznanym. Nie posiadam ani nie widziałam nigdy jego wcześniejszych książek. Z tym większą radością zajrzałam do tej. Na pierwszy rzut oka niestety mnie nie zachęciła. Okropna blada okładka z jakimś gościem, a jedynym kulinarnym akcentem jest małe jabłko. Nie tak sobie wyobrażam książki kulinarne. Na szczęście szybko zajrzałam do środka. A tam już było o wiele lepiej. Przepisy aż wołały do mnie żeby je wypróbować. Spodobało mi się to, że większość z nich jest prosta, zawierają po kilka łatwo dostępnych składników (co w przypadku książek kucharskich nie polskich autorów jest naprawdę dużym plusem). Duża część prezentowanych dań to dania proste tj. naleśniki, jajka pod różną postacią, szybkie ciasteczka, zupy, sałatki.


Książka na tyle mnie zachęciła, że już następnego dnia wypróbowałam przepis na ciasteczka z kawałkami czekolady i orzechami. I się w nich zakochałam. Zaufałam autorowi i w prawie 100% podążyłam za przepisem – efekt był powalający a ciasteczka na pewno jeszcze nie raz upiekę. Na drugi ogień poszedł przepis na śniadaniowe muffinki – to też byłam zadowolona, przepis prosty i w miarę szybki. Udało mi się także zrobić pyszny sernik cytrynowy, który znikał o wiele szybciej niż bym tego chciała.


Uważam, że książka jest warta zakupu. Zawarte w niej przepisy mogą być ciekawą bazą do tworzenia nowych dań, wystarczy dodanie lub zamiana kilku składników. Mi często właśnie takiej dobrej bazy brakowało i dzięki Billowi już wzbogaciłam się o kilka świetnych przepisów.

logo