Ta książka to bardziej przewodnik po gotowaniu, który ma na celu udowodnić, że gotowanie nie jest trudne i możemy odnieść w tym temacie sukces, nawet, jeśli póki co nie potrafimy odróżnić bazylii od mięty. Wszystko zależy od podejścia i motywacji. Autor, znając bolączki młodych kucharzy, tak napisał swoją książkę, by zawierała odpowiedzi na te potrzeby, jednocześnie pozwalając piąć się w górę i zdobywać nowe umiejętności. Książka podzielona na rozdziały, oznaczone kolorami odpowiadającymi barwom pasów w jujitsu, to swoista drabina, po której wspinamy się, osiągając kolejne stopnie wtajemniczenia kulinarnego. Zaczynamy jednak od wstępu dotyczącego przyspieszenia procesu uczenia się, które przyda się nie tylko w gotowaniu, ale i w każdej dziedzinie życia, w której chcemy rozwinąć i posiąść nowe umiejętności.

Rozpoczynając swoją przygodę z kuchnią, niezbędne jest poznanie podstaw gotowania. To kardynalny błąd popełniany przez wielu, bo jak, nie mając pojęcia o podstawowych technikach, sprzętach produktach i metodach gotowania, możemy liczyć, że uda nam się stworzyć dobry posiłek?

Kolejny krok to zdobycie umiejętności w terenie. Nie zawsze było tak, że jedzenie można było kupić w sklepie, obrobione i przygotowane na tyle, że wystarczyło je podgrzać. To, z jakich części składa się krowa i do czego je wykorzystać, to też niezbędna wiedza, którą zdobyć możemy właśnie w terenie. Ten rozdział z pewnością przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom survivalu i mężczyznom, którzy w głębi duszy wciąż są chłopcami lubiącymi budowanie szałasów i bieganie po lesie lub panów, którzy kreują się na twardzieli, których nie obrzydza jedzenie serca wołowego czy roślin znalezionych w lesie i na łące czy wrzucanie do garnka żywego homara.

W trzecim rozdziale odkryjemy magię gotowania, która przeniesie nas w zupełnie inny świat! Tim Ferriss pokazuje, jak w domowych warunkach przygotować spaghetti z rukoli, szampański winegret czy proszek z nutelli. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele procesów zachodzących z naszych kuchniach to procesy chemiczne! Dzięki takim sztuczkom, nasze dania osiągną jeszcze wyższy poziom i zachwycą naszych gości.

Ostatni rozdział to zbiór przeróżnych przepisów. Podobnie jak w życiu, kiedy w kuchni już się wybawimy i poeksperymentujemy, przychodzi czas, by trochę przystopować i zwrócić się stronę klasycznych receptur. Omlet francuski, pieczony kurczak to tylko początek. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego zaraz za klasycznymi przepisami pojawiają się te bardziej zaawansowane – kalafiorowe creme brulee, wrapy z kaczką po pekińsku czy lody szałwiowe. Te receptury pokazują nam, że zwykły schabowy można podać w zupełnie inny sposób, a groszek świetnie smakuje zamieniony na lody. Wszystkie przepisy opisane są w przystępny, prosty sposób krok po kroku. Jak twierdzi autor, to też jeden z błędów książek kucharskich – źle opisane przepisy. Przy każdym przepisie znajdziemy też lista niezbędnych sprzętów, czas przygotowania i skrót przygotowania przepisu.

Bardzo podoba mi się dodatek na końcu książki, gdzie autor zebrał po jednym przepisie ze wszystkich krajów świata. Dosłownie w dwóch słowach opisuje sposób przygotowania i choć wiadomo, że całej receptury będziemy musieli poszukać w innych miejscach, ale zawsze warto wiedzieć, jakie dania można zjeść w innych krajach.

Choć 4-godzinny mistrz kuchni to książka zupełnie inna niż wszystkie, czasem może zbyt przekombinowana, z pewnością każdy pasjonat gotowania znajdzie w niej wiele przydatnych rad, wskazówek i inspiracji, które pozwolą mu przygotowywać coraz to nowe i smaczne potrawy.