1.Żółtka mieszamy z pół łyżeczki cukru i szczyptą soli. Dodajemy przesianą mąkę (w przepisie 0,5 kg), wsypałam trochę mniej. Gdy konsystencja ciasta była za rzadka dodałam resztę mąki. Wszystko mieszamy, dodajemy 2 łyżki białego rumu. Spirytus czy inny alkohol jest po to, aby chrusty nie chłonęły za dużo tłuszczu. Następnie dodajemy śmietanę. Podobnie jak z mąką, lepiej dodać trochę mniej w zależności od konsystencji i dokładać stopniowo. Jeśli ciasto jest za rzadkie dodajemy mąkę, za twarde/zbite dodajemy śmietanę. Wyrabiamy ciasto, powinno być elastyczne i miękkie. Idealnie zrobione nie lepi się, nie musimy podsypywać mąką. Wałkujemy je bardzo cienko, tniemy na różne kształty paski trójkąty itp. Na rozgrzany olej (użyłam zwykłego garnka, choć lepsze są niskie i szerokie), wrzucamy nasze chrusty. Odpowiednia temperatura oleju (ok. 180°C) sprawia, że faworki bardzo szybko się zarumienią, ale nie nabiorą za dużo tłuszczu. Najpierw smażymy jedną stronę, następnie przewracamy na drugą stronę. Wrzucałam po 5-7 faworków, w zależności od ich wielkości. To ułatwiło mi przewracanie ich. Pomagałam sobie patyczkiem do szaszłyków i widelcem. Do wyjmowania chrustów używałam już tylko patyczka. Możemy je nakłuć nim. Usmażone faworki kładziemy na papierze ręcznikowym w celu odsączenia tłuszczu. Po ostudzeniu układamy dookoła tworząc wierzę, każdą warstwę solidnie oblewamy miodem (jeżeli mamy gęsty lekko podgrzewamy, żeby miał konsystencję płynną), na to posypujemy żurawinę, mak i ewentualnie jak lubimy wiórki. Powtarzamy czynności.
Komentarze