Przyszła jednak pora rozwinąć skrzydła i Zosia założyła własnego bloga. Jak pisze w książce, był to czysty przypadek, kiedy po stresującym dniu w nowej pracy, do której nie chciała już wracać, upiekła ciasto, by się zrelaksować. Zdjęcie ciasta z przepisem wylądowały na blogu i tak to się zaczęło!

Efekt blogowania trzymamy teraz w dłoniach pod postacią książki. Pierwsze, co przykuwa uwagę to zdjęcia dań. Potrawy na nich są niezwykle apetyczne, a jedzenie dopełnia idealna stylizacja – naczynia, sztućce, dodatki – to wszystko sprawia, że chce się książkę przeglądać, gotować i jeść! Poza fotografiami dań autorka dodała też sporo ujęć od siebie – sporo widoków, zdjęć z przygotowania kulinarnych sesji, sfotografowane miejsca, jakie odwiedziła, gadżety do kuchni i zdjęcia córki. To sprawia, że książka jest jeszcze bardziej osobista.

Przepisy zostały podzielone według pór roku, a w każdym sezonowym rozdziale, dodatkowo na śniadania, obiady i desery. W każdym takim dziale znajdziemy 4 różnorodne przepisy na smaczne dania. Taki podział pozwala nie tylko łatwo znaleźć interesujący nas przepis, ale i znaleźć sporo inspiracji na sezonowe dania. Przepisy nie są trudne i skomplikowane, ale to, co znamy pojawia się w „Make cooking easier” w nowej odsłonie. Jeśli owsianka, to z karmelizowanymi bananami, łososia podajemy z domowym pesto z rukoli, a do jajecznicy dodajemy twaróg. Bardzo podoba mi się, że przepisy są zdrowe – sporo tu pomysłów na ryby, których jemy stanowczo za mało, Zosia wykorzystuje sezonowe składniki, do potraw dodaje sporo ziół, które są źródłem witamin, na deser nie zawsze podaje kaloryczne ciasta (choć i na nie pomysły tu znajdziemy), lecz wymienia je na owocowe desery.

Książka jest przyjemna dla oka, a przepisy zachęcają do wypróbowania. Warto mieć ją na półce, kiedy mamy ochotę na znane już przepisy w nowym wydaniu.