Publikacja jest w twardej oprawie, w środku solidny, gruby papier i prawie 120 stron. Gdy otwiera się książkę kucharską, to zawsze ma się nadzieje ujrzeć w niej kolorowe, smaczne ilustracje. Niestety „Kociołkowanie po polsku” pozbawione zostało jakichkolwiek ilustracji i tego bardzo mi brakuje. Zadośćuczynieniem zapewne mają być różnorakie szkice w kolorze ekri, nawiązujące do kuchennych tematów i muszę przyznać, że ma to swój urok i w pewnym stopniu wynagradza nam brak zdjęć.

Autorka bardzo ciekawie opowiada o kociołkowaniu i kraju skąd tradycja ta się wywodzi - czyli Węgier. Jej kulinarny przekaz jest bardzo jasny i prosty, bez zbędnych zawiłości. Jednym słowem czytanie wstępu nie męczy, a wręcz zachęca do tego, aby kupić sobie kociołek, ustawić w ogrodzie (może zamiast grila?) i zacząć kociołkowo - kulinarną przygodę.

W rozdziale o „Węgierskich smaczkach” znajdziemy opis i zastosowanie podstawowych przypraw, czyli na pierwszym miejscu mamy tu paprykę, bo bez niej przecież jakże bardzo uboga byłaby nasza kuchnia.

Autorka skutecznie przekonuje, iż kociołkowanie (inaczej bogracz) to również sposób na  miłe spędzanie wolnego czasu. Na Węgrzech nie ma tradycji grilla. A w Polsce, odnoszę takie wrażenie, grillowanie jest zbyt jednorodne, tzn. oprócz tłustych kiełbasek, trudno jest znaleźć cokolwiek innego na grillowym ruszcie.  Wierzę autorce, że kociołkowanie ujmuje wspaniałą atmosferą, jaka oplata siedzących wokół ogniska, bo potrafię sobie wyobrazić to  światło, ciepło i świeże powietrze, które mają w sobie coś co działa pozytywnie na każdego uczestnika ogrodowej biesiady.

Książka w swym zachęcającym wstępie zawiera również instrukcję wykonania paleniska i stelażu. Sam kociołek jest to już kwestia zakupu, ale warto przeczytać o tym, jak i z czego powinien być wykonany.

Spis potraw podzielony jest na 3 części:

1. Mięsne i rybne węgierskie cuda

2. Jarskie specjały z kociołka

3. Kociołkowanie.pl - przepisy naszych kociołkowiczów

Opis i wykonanie potraw jest wyraźny, czytelny i zapewne nikt nie będzie miał większych problemów z ich wykonaniem. Ja osobiście wypróbowałam przepis „Pikantny duet - paprykowane ziemniaczki z kiełbasą”.  Danie to przygotowałam na obiad i mam nadzieje, że nie dokonałam profanacji przygotowując je w garnku na kuchence gazowej. Mam świadomość tego, iż w daniu tym zabrakło „kociołkowego ducha” prosto z paleniska, ale dla osób, które jeszcze nie dorobiły się fachowego kociołkowego sprzętu,  pozostaje zwykły garnek. Myślę, iż jest to też sygnał dla osób chcących zakupić książkę Ewy Hangel, że z powodzeniem można wykonać niemalże wszystkie potrawy w tradycyjny dla nas sposób - czyli kuchenka i garnek. Jednak im dłużej czytam i przeglądam „Kociołkowanie po polsku’ to tym bardziej skłaniam się do zakupu i montażu w moim ogrodzie tradycyjnego kociołka, aby zasmakować we węgierskiej tradycji i poczuć tą przyjemność, jaką niewątpliwie musi być gotowanie w kociołku.

Tak więc zachęcam do chociażby chwilowego porzucenia, nie zawsze zdrowego grilla na rzecz kociołka i zasmakowania w innej kulturze i tradycji gotowania. Zdecydowanie warto to uczynić - skutecznie przekonała mnie w tym pani Ewa Hangel.

logo