Otrzymałam pachnącą drukarnią opowieść pt.: „Apetyt na Italię, VESPAniała podróż kulinarna”. Pierwsze wrażenia bardzo pozytywne. Uwielbiam książki wydrukowane na papierze „Creamy” i na podobnych. Nie męczą oczu tak jak białe kartki podręczników szkolnych.

Zanim zaczniemy czytać możemy obejrzeć mapkę Włoch, przedstawiającą podróż opisaną w książce. Rozpoczynamy w Kalabrii i kończymy w Turynie. Autor - Matthew Fort – jest brytyjskim krytykiem kulinarnym i pisarzem. W podróż zabiera nas skuterem, stąd Vespa w tytule. Chociaż sam ten podtytuł uważam osobiście i subiektywnie za niepotrzebny.

Spodobała mi się okładka, przedstawiająca widoczek z włoskiej uliczki oraz polakierowane litery tytułu. Można powiedzieć, że na pierwszy rzut oka książka jest po prostu apetyczna, jak na kulinarną opowieść przystało. Gładki papier, miła stylistyka i lekka okładka. Nic tylko szukać inspiracji obiadowych w drodze z pracy jadąc autobusem. Na przykład jeśli ktoś ma zawsze pod ręką wykastrowanego barana:

Ale żeby nie było, są też bardzo przystępne przepisy:

Książkę zaczęłam czytać zaraz po powrocie z… Włoch. Więc nie były mi obce niektóre przysmaki opisane przez autora. Podróż startuje na południu, a w każdym miasteczku autor stara się znaleźć indywidualny smak regionu. Odwiedza małe rodzinne trattorie i gospodarstwa próbując różnych przysmaków. Każdy rozdział jest opatrzony kilkoma przepisami zdobytymi na miejscu i od miejscowych.

Dowiadujemy się również różnych ciekawostek, jak np. na temat oliwy i jej dystrybucji po świecie, czy też odkrywane są przed nami tajniki produkcji makaronu. Tego domowego i tego produkowanego na wielką skalę.

Jedynym minusem jest kilka błędów redaktora. Kilka literówek lub zgubionych ogonków w głoskach nosowych ą i ę. Ale przy tempie w jakim książka wciąga jest to prawie niezauważalne. Dodatkowo napisana jest bardzo przystępnie i lektura sprawia prawdziwą przyjemność.

Podsumowując: zdecydowanie polecam. Szczególnie na prezent dla kogoś zainteresowanego kucharzeniem.