Przeglądając książkę „103 ciasta siostry Anastazji” szybko możemy się zniechęcić. Szczególnie wtedy, kiedy mamy tylko chwilę czasu, a odczuwamy silną potrzebę posiadania nowej książki kucharskiej. Zakonnica na okładce, mało zdjęć, jednolita kolorystyka, a do tego wszystkiego pod wieloma przepisami szczypta duchowej słodyczyzazwyczaj większe niebezpieczeństwo kryje się w lekceważeniu małych grzechów niż bardzo wielkich albo trudniej jest powściągnąć ducha, niż dręczyć ciało (św. Ignacy Loyola).  Ten, kto ma dłuższą chwilę zacznie zastanawiać się co ma piernik do wiatraka…  ale widocznie coś ma.

Książka kupiona. Jak zwykle zaczynam od wstępu i dowiaduję się wielu ciekawych rzeczy. Ksiądz Stanisław Groń opowiada o uciechach duchowieństwa. O korzenno-ziołowym likierze Chartreuse wytwarzanym w XVII w klasztorze we Francji, o zakonnicach z klasztoru św. Katarzyny, którym zawdzięczamy katarzynki (toruńskie pierniki), o najsmaczniejszej leguminie siostry Marii i wielu innych przysmakach, których miał okazję zasmakować. Kończąc zapewnia, że przepisy siostry Anastazji „zostały wielokrotnie wypraktykowane i sprawdzone przy różnych okazjach, czego sam doświadczyłem”.  A ja w to szczerze wierzę.

Po wstępie pora na 10 przydatnych rad i oznaczenie stopni trudności (jeden kawałek tortu - bardzo łatwe, dwa - łatwe, trzy - trudniejsze). Czyżby nie było w książce ciast trudnych i bardzo trudnych?

Najpierw poznajemy przepisy podstawowe – czyli placki kruche oraz biszkopty (takie na 6 jajach, ewentualnie na 4). A później już ponad 100 stron przepisów na placki, torty oraz ciasta wielowarstwowe. Zdjęć niewiele – zaledwie 32 fotografie różnych ciast. Ale wróćmy do ciast – mamy tutaj np. ciasto snikers - 4 warstwy ciasta i 3 warstwy kremu, Leon –placek miodowy-krem budyniowy-krem z jabłek w galaretce czerwonej-krem budyniowy-biszkopt jasny-krem budyniowy-krem z jabłek w galaretce żółtej-krem budyniowy-placek miodowy. Jest też ciasto cygan – dwie masy i galaretka, intrygujący pijak – biszkopt-masa budyniowa –herbatniki moczone w spirytusie – polewa - kokos.

Jak widać przepisy zapowiadają się ciekawie, ale są bardzo pracochłonne. Upieczenie kilku warstw ciasta oraz przygotowanie trzech rodzajów kremu –na co oprócz niezliczonej ilości jaj potrzebujemy jeszcze dużo czasu i podstawowych umiejętności kulinarnych. Jednak patrząc na zdjęcia możemy wnioskować, że warto się poświęcić (co zresztą sama sprawdziłam).

Plusem w książce są wszystkie podane przepisy (chociaż czasami ich nazwy budzą obawy – żołądkowiec, cycek teściowej, dziwak czy też inwalida) oraz ich wielowarstwowość. Minusem (albo i plusem) są zwyczajne fotografie, takie bez upiększeń i zbędnych dodatków.  Jednak niezaprzeczalnym minusem jest już ilość tych zdjęć. Mylące jest również oznaczenie stopnia trudności – większość ciast oznaczonych jest jako łatwe, co może być kłopotem, kiedy ktoś nie potrafi upiec dobrego biszkoptu, a zabiera się za ciasto złożone z kilku warstw. Piekąc, mieszając i w końcu kosztując dojdziemy do wprawy - może nie za pierwszym razem, ale bądźmy wytrwali!  I jeszcze jedna sprawa – nie oceniajmy książki po okładce, czasami warto zajrzeć do środka.

103 ciasta siostry Anastazji, siostra Anastazja Pustelnik, Wydawnictwo WAM, Kraków 2001

Siostrę Anastazję można znaleźć również na facebooku, a ta książka nie jest jej jedynym dziełem. Pisała również o surówkach i sałatkach, mięsiwach i przetworach. Warto zapoznać się z wszystkimi jej książkami!

Zapoznaj się z innymi recenzjami polskich książek kulinarnych