siegotuje.pl: Jak w Waszej rodzinie wygląda przekazywanie tradycji malowania pisanek?

aczp1: Pierwsze wspomnienia to: babcia w swoim nieodłącznym fartuchu, z chustką na głowie, robiąca pisanki. Jak to ona mawiała: "Trzeba trochę jajek upisać w tym roku, żeby nam się dobrze wiodło". "Pisała" babcia, tata, mama... Pisali dla nas (mam czworo rodzeństwa) dla rodziny, dla znajomych... Pamiętam, jak koleżanki mamy przynosiły jajka, żeby im trochę "upisać", chociaż do święconki, żeby mogły włożyć ładne jajeczko...

Pamiętam, jak babcia chodziła na spotkania Koła Gospodyń Wiejskich i uczyła inne panie tego "pisania"... Będąc dzieckiem wydawało mi się to dziwne, że ktoś może nie potrafić upisać woskiem jajek i ugotować ich w cebulaku. Nie byłam też świadoma istnienia innych technik, chociaż 25 lat temu tych technik nie było pewnie dużo.

Kilka lat później razem z moim rodzeństwem czynnie braliśmy udział w robieniu pisanek. Zazwyczaj w Wielki Piątek, po powrocie z kościoła, zasiadaliśmy dokoła kuchenki elektrycznej, tata przygotowywał patyczki z wbitymi w nie gwoździkami i szpilkami, a w całym domu czuć było delikatny zapach wosku, bez którego nie wyobrażam sobie Świąt Wielkanocnych. Bywało, że pisaliśmy nawet ponad 100 pisanek. Czasami do późnej nocy, czasami towarzyszyli nam kuzyni. Był to czas, który wspominam z łezką w oku. Potem, gdy babci już z nami nie było, nadal kontynuowaliśmy tę tradycję.

siegotuje.pl: Kto najczęściej maluje pisanki?

aczp1: Kiedy byłam mała, pisanki malowaliśmy wszyscy. Teraz, w mojej małej rodzince, robię je ja i, od tego roku, moja pięcioletnia córeczka Julia. Mąż woli być obserwatorem, a trzyletnia Ania jest jeszcze za mała. Ona maluje jajka pisakami i zjada te, które zrobiłyśmy razem z Julką.

siegotuje.pl: Ile osób zaangażowanych jest w malowanie pisanek?

aczp1: W mojej rodzinie - dwie, jeśli chodzi o pisanie jajek woskiem.

Ale tradycja robienia woskowych pisanek istnieje:

-  w domu moich rodziców - mama, tata, Magda i Mateusz

- w rodzinie mojej siostry Sylwii. Chociaż jej córeczka Ewa (2 lata) maluje jajka farbkami akrylowymi, a Sylwia, oprócz robienia pisanek woskowych, stosuje też inne techniki. Ona jest wyjątkowo utalentowana artystycznie, więc stworzenie dla niej ciekawego jajka to "pikuś" :-)

- w rodzinie mojego brata Michała, który stara się przekazać tradycję robienia pisanek rodzinie swojej żony Magdy

 Trochę nas jest :-) 

siegotuje.pl: Jaką technikę lubicie najbardziej?

aczp1: Ulubiona technika to robienie pisanek woskowych. Wosk pszczeli roztapiamy w metalowym pudełeczku (standardowo jest to u nas pudełko po paście do butów :-)) i małym patyczkiem nanosimy kreseczki na jajko. Tak "upisane" jajko wkładamy do zimnego wywaru z cebuli (ja przygotowuję wywar z łupin czerwonej cebuli, bo ma intensywny kolor) i powolutku gotujemy. W miejscu, gdzie były woskowe kreseczki farba nie ufarbuje jajka i pozostaną jasne ślady - wzory. Ugotowane jajko wyjmujemy z cebulaku, oczyszczamy z resztek wosku miękką ściereczką i natłuszczamy oliwą, aby pięknie błyszczały. 

siegotuje.pl: Ile pisanek pomalowaliście w tym roku, jakie motywy dominowały? 

aczp1: W tym roku zrobiłam około pięćdziesięciu pisanek - dla nas, dla rodziców męża, u których spędzaliśmy święta w tym roku i dla naszej niani. Motyw jest ten sam każdego roku. W tym roku po raz pierwszy najpierw bawiłam jajka, w szafranie i barwnikach ze sklepu, a dopiero później malowałam je woskiem. Powstały bardzo ciekawe i zdecydowanie bardziej kolorowe, niż w poprzednich latach, pisanki. 

siegotuje.pl: Czy pamiętacie jakieś rodzinne śmieszne wydarzenia związane z malowaniem pisanek lub ze świętami wielkanocnymi?

aczp1: Śmiesznie bywało podczas robienia pisanek, jak i w Lany Poniedziałek rano. Każde z nas  miało mnóstwo pomysłów na psoty i figle. I każde z nas chciało oblać drugiego wodą i być oblanym. Bywało, że mama musiała nas przebierać kilkakrotnie w ciągu dnia, bo ubrania były przemoczone, a podłoga w kuchni (tylko tam mogliśmy się bezkarnie polewać wodą) wprost tonęła...

siegotuje.pl: Czy macie jakąś rodzinną, małą, oryginalną tradycję związaną z malowaniem pisanek lub ogólnie ze świętami wielkanocnymi?

aczp1: Babcia wprowadziła tradycję szukania jajeczek czekoladowych na łące. Zabierała wszystkie dzieci i wychodziła z nami na łąkę, na której ukradkiem rozrzucała czekoladowe jajka, które "przyniósł Zając Wielkanocny”.

Pamiętam, że pewnego razu zaproponowałam, abyśmy zapytali sąsiada, czy możemy iść na jego łąkę - olbrzymią !!! - bo wydawało mi się (logicznie, zresztą), że na większej łące, Zając musiał zostawić więcej jajek. Nie rozumiałam, dlaczego babcia nie wyraziła zgody na moją rewelacyjną propozycję, jak też nie wiedziałam,, jak to się dzieje, że najmłodszy brat, który chodził z babcią za rękę, zawsze znalazł najwięcej jajeczek...

Tata wprowadził nieco inny zwyczaj. Przed świętami dostawaliśmy czekoladowe jajka i zające. Każde z nas tyle samo - wiadomo, sprawiedliwość musi być! W Wielką Sobotę tata liczył, ile każdemu z nas zostało i ten, który miał najwięcej dostawał bonus - dodatkową porcję słodyczy od taty. Ot, taki system motywacyjny

:-) Biedak, który nie wytrzymał i zjadł swoje słodkości i tak nie był przegrany, bo babci było go szkoda i zazwyczaj obdarowywała delikwenta dodatkową porcją jajeczek.

siegotuje.pl: Jakie jeszcze wielkanocne tradycje kultywuje Wasza rodzina?

aczp1: Pewnie trudno zaliczyć to do tradycji, ale aby przeżyć Święta Wielkanocne w pełni, począwszy od wielkiego Czwartku, uczestniczymy każdego dnia w nabożeństwie kościelnym. Tradycyjnie idziemy z koszyczkiem wypełnionym jedzeniem, do poświęcenia, a pierwszego dnia świąt uczestniczymy w Rezurekcji, po której zjadamy śniadanie z obowiązkowym żurkiem z wędzonką. Szynki i kiełbasy przygotowuje przed świętami mama, a wędzone są w wędzarni, znajdującej się koło domu, przez tatę. Smak ciepłej, wędzonej szynki jest niezapomniany.

siegotuje.pl: Czym są dla Was święta?

aczp1: Teraz jest to okazja do rodzinnego spotkania. Rodzice mieszkają sami, najmłodsza siostra studiuje, a reszta rodzeństwa pracuje, ma swoje rodziny i mieszka w różnych miejscach Polski. Święta to okazja do bycia razem, wspominania, kultywowania tradycji. Pokazywania naszym dzieciom, czym jest miłość i ciepło ludzi, którzy się kochają i szanują, a właśnie to wyniosłam z mego rodzinnego domu.

siegotuje.pl: Jakie potrawy można znaleźć na Waszym wielkanocnym stole?

aczp1: Obowiązkowo - żurek na zakwasie z jajkiem, wędzona szynka, wędzoną kiełbasą i chrzanem. Chrzan przygotowuje mama samodzielnie, nie ma on nic  wspólnego z tym, który znajdujemy na sklepowych półkach. Biała kiełbasa - też robiona przez mamę, tak z czosnkiem, jak lubimy. Obowiązkowo jest pasztet, którego jeszcze nie potrafię przyrządzać, tak, jak moja mama oraz różnego rodzaju mięsa, które uwielbia mój mąż. Musi być sernik - ostatnio taki z gotowanym samodzielnie twarogiem - najdelikatniejszy z serników. 

siegotuje.pl: Czy posiłki jadacie razem?

aczp1: Obiad i kolacja to czas, kiedy wspólnie z mężem i dziećmi zasiadamy przy stole to czas bardzo ważny dla mojej rodziny. Na co dzień pracujemy, Julka chodzi do przedszkola, Anią opiekuje się niania, więc dopiero po południu mamy czas dla siebie. Przy stole uczymy dzieci odpowiedniego zachowania i rozmawiamy o tym, co wydarzyło się w ciągu dnia. Podczas weekendu sporo czasu spędzam w kuchni, gdzie towarzyszą mi dziewczynki. Nawet małe dzieci można zaangażować i zachęcić do pracy zlecając im odpowiednie czynności. Ulubionym miejscem przesiadywania Ani są kuchenne szafki, skąd obserwuje moje prace. Czasami pomaga (obiera jajka ze skorupek, układa wędlinę na kanapkach, ugniata ugotowane ziemniaki, czy też miesza sos w miseczce), czasami podjada.

siegotuje.pl: Czym jest dla Was czas wspólnie spędzony przy stole?

aczp1: Jest okazją do zebrania całej rodziny w jednym miejscu, rozmowy, bliskości.

siegotuje.pl: Kto najbardziej lubi gotować?

aczp1: Zdecydowanie ja!!! Mąż przygotowuje jajecznicę w każdą niedzielę na śniadanie, a pozostałe prace zostają dla mnie. Nie dlatego, że nie potrafi. Raczej dlatego, że ja lubię "krzątać się" w kuchni.

siegotuje.pl: Jakie są Wasze ulubione kulinarne składniki, potrawy?

aczp1: Ja i dziewczynki kochamy makaron - w rożnym kształcie, z różnymi dodatkami, czasami tylko "okraszony" dobrym masłem, czasami z krewetkami i mleczkiem kokosowym... Lubimy kasze - gryczaną i kuskus - dziewczynki chętnie je jedzą w postaci babeczek. Nic nadzwyczajnego, ot ciekawa dla niech forma podania. Lubię sery - zwłaszcza pleśniowe i dobre wino. Ania je wszystko - idealne dziecko, jeśli chodzi o jedzenie - ulubienica niani, która ją regularnie podkarmia. Julka jest raczej wybredna, ma swoje ulubione potrawy, czyli makaron  i rosół, z resztą bywa różnie. Jak kanapka to tylko z masłem i sałatą lodową, resztę wyciągnie i nie zje. Lubi truskawki i nie znosi pomidorów, nawet ich zapachu. Mąż to zdecydowany mięsożerca. Mógłby jeść codziennie ziemniaki z solidną porcją mięsa :-)

Bardzo dziękujemy za udział w konkursie i za ciekawy wywiad!