Kopytka to danie towarzyszące mi, jak i pewnie każdemu z was od najmłodszych lat. Jako dziecko uwielbiałam je na słodko, po prostu z cukrem i masłem albo śmietaną. Niewiele więcej potrzebowałam do szczęścia. Mama i babcia przyrządzały je tradycyjnie z ugotowanych, zmielonych ziemniaków, mąki, soli i jajka. Zawsze towarzyszyłam w ich przyrządzaniu. Teraz to mi pomaga moja córka, która też je uwielbia.

Kopytka zwane także paluchami lub szagówkami to danie, które może stanowić osobne danie obiadowe np okraszone zrumienionymi skwarkami w towarzystwie kiszonej kapusty, można je również podać do gulaszu, to takie tradycyjne propozycje.

Zawsze możemy też poeksperymentować i podać je na swój jedyny w swoim rodzaju sposób, np. z dodatkiem groszku i łososia w sosie serowym lub z dodatkiem twarogu do ciasta z musem jabłkowym.

Tradycyjnie głównym składnikiem ciasta na kopytka są ugotowane wcześniej ziemniaki, czasami z dodatkiem twarogu. Tu również można wprowadzić trochę innowacji, upieczmy dynie lub kabaczka, zawsze jednak z dodatkiem kilku ziemniaków. Dodajmy do ciasta ziemniaczanego soku z buraków, kurkumy lub ugotowanego brokułu, żeby nadać tym pysznym rombom ciekawe kolory. Pomysłów jest wiele, zawsze można wymyślić coś samemu i zaskoczyć rodzinę w czasie obiadu.

Pamiętać tylko należy, że ciasto na kopytka musi być dobrze zagniecione, elastyczne.

Najłatwiej jest ugotowane, lub upieczone wcześniej warzywa (kilogram) zmielić przez maszynkę póki są ciepłe, następnie ostudzić. Podzielić je na cztery równe części, jedną cześć odłożyć, w miejsce odłożonych warzyw wsypać mąkę, dodać z powrotem odłożoną część, wbić jajko, posolić, ewentualnie dodać inne przyprawy np. gałkę muszkatołową.  Wyrobić ciasto, jeśli klei się jeszcze do dłoni dodawać małe ilości mąki. Uformować długie wałki i pokroić w charakterystyczne romby. Ostatni etap to gotowanie w dużej ilości wrzącej, osolonej wody do momentu wypłynięcia na powierzchnie. W trakcie gotowania należy delikatnie mieszać kopytka, tak by się nie sklejały, lecz także by jednocześnie ich nie uszkodzić, mi w tym momencie najlepiej służy duża drewniana łyżka.