Jaka jest najlepsza dieta? Nie przytyć:) Gdyby każda z nas wyznawała taką zasadę, z pewnością byłoby teraz o wiele mniej dziewczyn na diecie. Jednak pokusa jest silniejsza, ktoś przyniesie na urodziny bombonierkę, na przyjęciu nie wypada nam odmówić kawałka tego przepysznego ciasta. Więc co mamy zrobić, kiedy przybędzie nam te parę kilogramów?

Po prostu żyć dalej, nie umartwiać się, tylko starać się znowu nie przytyć np. robiąc poranną gimnastykę. Czasami zresztą nasze obawy są zupełnie bezpodstawne, wydaje nam się, że przytyłyśmy, łapiemy z tego powodu doła, zjadamy coś słodkiego, mamy wyrzuty sumienia, znowu łapiemy doła... i w końcu okazuje się, że naprawdę przytyłyśmy. Pamiętaj więc, na kiepskie dni najlepsze są soczyste, cytrusowe owoce np. pomarańcze czy kiwi.  Czekolada to czarna dziura, która chwilowo daje poczucie radości, później jednak obdarowuje nas kolejną porcją nadwagi.

Remedium na kalorie

Jak znam życie, to i tak wiele z nas nie potrafi się oprzeć słodkościom. Tak więc radzę: jedz ile chcesz, ale nabyte kalorie spalaj. Zastosuj taką metodę: zjesz coś słodkiego, mającego 450 kalorii, to potem przez 45 minut będziesz musiała biegać. Zapewniam, że na drugi raz poważnie się zastanowisz, zanim ręka ci zadrży nad kolejną tabliczką czekoldy.

Jestem za to bardzo przeciwna ścisłym dietom polegającym na zjadaniu jak najmniej np. na śniadanie listek sałaty, na obiad jabłko, a na kolację jarzynka. Nie dość, że nie daje to oczekiwanych efektów, to po takiej kuracji jesteśmy po prostu wycieńczone i nie mamy energii. Dlatego radzę wam:  jedzcie co chcecie, potem to spalajcie i nie martwcie się na zapas.

Jesteście piękne takie jakie jesteście i zapewniam was, że jedną ręką powaliłybyście takie wychudzone szkieletowate miss piękności!

Ps: Czy mimo to istnieje jakaś dieta cud? Tak, jest jedna (i jestem za nią całym sercem): jedz co chcesz, a jak schudniesz, to będzie cud ;)