Wspólnie organizują sobie czas, biorąc udział w wydarzeniach kulturalnych i kulinarnych. Ze swoimi oryginalnymi przepisami wygrały już wiele konkursów. Z naszymi bohaterkami spotkaliśmy się w domu Eli. Jej kuchnia to raj dla kucharza – duża, wygodna i pięknie umeblowana. Przylega do niej spiżarnia, która wprost pęka od domowych przetworów Eli.

Na początek Zosie Samosie pokazały nam przepis na postną zośkę. To rolada z jajeczno- -majonezowego biszkoptu, nadziana serowo-koperkowym kremem. Pyszna, wytrawna i lekka przekąska jest hitem podczas spotkań koła gospodyń. Robi się ją szybko, a wszystkie składniki są zawsze pod ręką. Kiedy rolada została odstawiona do stężenia, Ela, Renata i Małgosia zabrały się za przygotowanie kolejnego dania. Zaintrygowała nas jego nazwa – zupa jak u Salci. Związana jest z opowieścią miejską z Włodawy. Salcia była najbardziej znaną włodawską Żydówką, zupa na mięsie z kaczki jest więc przyprawiona słodko-korzenno.

Gotowanie w domu Eli było bardzo przyjemne, ale żadna kuchnia nie jest w stanie pomieścić wszystkich pań z koła gospodyń. Na resztę dnia przenieśliśmy się więc do altany innej członkini koła – Ewy. Na dziewczyny czekały dwa wielkie zadania – przygotowanie tradycyjnych włodawskich rogalików na jarmark oraz mięsnego przysmaku na wielki piknik. Zosie Samosie, wśród których, jak się okazało, nie ma ani jednej Zofii, wspólnie siadły do przygotowania rogalików, czyli rugelachów. Prawosławny odpust połączony z jarmarkiem w Holi to jedno z największych wydarzeń na Polesiu, więc trzeba było przygotować setki rogalików, żeby móc nimi poczęstować tłumy uczestników uroczystości. Wiele kilogramów mąki, twarogu, masła utworzyło ogromną kulę ciasta. Następnie rozwałkowane płaty pokrojone zostały na trójkąty i nadziane pysznym farszem. Zapach pieczonych rugelachów był obłędny.

Wreszcie przyszła pora na specjalność gospodyń, czyli jaśkowe marzenia. To mięsne danie w formie plecionego wieńca, które przyjaciółki wymyśliły dla swoich mężów, czyli Jaśków. Z wprawą zaplotły trzy rodzaje mięsa w warkocz. Do dania dołożyły jabłka oraz miód i liczne przyprawy. Po 1,5 godziny pieczenia wyjęły z piekarnika jedno z najpiękniejszych dań, jakie widziało Polesie! Na koniec wszyscy przenieśliśmy się nad Bug. Nad samym brzegiem rzeki gospodynie mają ulubione miejsce, gdzie regularnie spotykają się i spędzają czas na jedzeniu i wesołych rozmowach.