21 października 2011. Piątek. Warszawa. Kultura Kulinarna

Pod Kinem Kultura kłębek ludzi otaczający stragan. Niektórzy pochłaniają przekąski z plastikowych kubeczków. Inni oglądają książki kucharskie i tłumaczą sobie, iż kolejna lektura Jamiego to nie wyrzucone pieniądze w błoto a inwestycja.

Ja wchodzę do kina.

Oj jak dawno w Kulturze nie byłam! Ślicznie odnowiona. Stwierdzam bez wahania, że pomysł wybrania tego kina to strzał w 10.

- W tym roku jest o wiele więcej osób – nagle słyszę głos blondasa w czapce

- Chyba nawet więcej ludzi niż na Warszawskim Festiwalu – przytaknął mu brat (bliźniak?)

Z ciekawości odwróciłam głowę. Faktycznie. Po prostu tłum ludzi. Wszyscy roześmiani czekają, ale już  z lekką niecierpliwością, na seans . To niebywałe, iż tyle osób interesuje się gotowaniem, a w  tym przypadku sushi bo o tym właśnie będzie film. O sushi. A dokładnie o mistrzu sushi Jiro Ono.

Wreszcie! Zaczyna się! Połykam ostatni kęs japońskiego specjału, który dostałam przy wejściu i zaczynam oglądać.

Jiro Ono jest bodajże najstarszym mistrzem kuchni, który uzyskał trzy gwiazdki Michelin. Jego restauracja jest malutka (mieści li tylko około 12 osób) i by u niego zjeść trzeba zamówić stolik z miesięcznym bądź nawet z rocznym wyprzedzeniem! Jego kolacja (bez przystawek, ani picia – tylko sushi) kosztuje około 1200 PLN. Jiro para się przygotowaniem sushi o 75 lat. Niczym innym. W dzień w dzień.

Brzmi ciekawie? Zachwycająco? Musze przyznać, że wraz z kolejnymi minutami filmu mój zachwyt i poważanie dla pana Jiro powoli zamieniało się w przerażenie i lęk. Ten człowiek mnie przerażał (zawstydzał?) swoim uporem dążeniem do idealnego sushi. Tak, ten mistrz stwierdza, że jego sushi nadal jest niedoskonałe. I obawia się, czy w ogóle do tego dożyje. Dlatego teraz poświęca mu jeszcze więcej czasu. Ale czy w jego przypadku można więcej?

Jiro Ono robi sushi od 75 lat. Jak powiedział, zajął się tworzeniem tegoż dania w momencie gdy uważano się, że już nic nowego w tej dziedzinie się nie wymyśli. Jego mistrzowie głosili tezę, że ten kierunek po prostu już się wyczerpał. Ale on w to nie wierzył. Był uparty. Miał sny o nowych smakach tego specjału. I postanowił te sny urzeczywistnić. Jednakże wiedział iż doskonałość sushi zależy nie tylko od nowych smaków lecz także o idealnym, precyzyjnym przygotowaniu. I tak, w ten oto sposób rozpoczęła się historia Jiro i nowa epoka sushi.

Jiro potrafił poświęcić całe swoje życie na powtarzających czynnościach: gotowanie ryżu, kupienie ryb, przygotowanie sali, usmażenie omletu, etc.:”Trzeba zdecydować się na jedną pracę i poświęcić się jej. Nie narzekać na nią. Doskonalić się w niej. Poświęcić siebie”.

Przyuczenie do zawodu w jego restauracji trwa 10 lat. 10 lat nauki jak się robi sushi.

Sobota. 22 października 2011. Wieczór. Społeczeństwo

Kupiłam książkę. Smaczna Dahly. Książka pyszna, jak to powiedziała bardzo sympatyczna  sprzedawczyni. Zaczynam już czytać.

Przy wejściu jestem obdarowana rodzynkami i napojem. Jakoś mi nie pasuje do filmu, który niebawem będziemy oglądać „Taste the Waste – Skosztuj z kosza”. Na sam seans idę niepewnie, szczerze mówiąc z lekką odrazą. No bo jak..ja autorka bloga kulinarnego będę oglądać jak ludzie jedzą ze śmietnika?

Po 5 minutach jest mi wstyd. Za siebie. Za Was. Za Nas. Za ludzi. Za konsumpcję. Za marnotrawstwo. Za to, że w imię piękna i doskonałości jesteśmy w stanie marnować tyle jedzenia. Od pewnego czasu mam wstręt kupowania w dużych marketach – teraz już wiem dlaczego.

Gdyby zapakować jedzenie marnujące się każdego dnia w Europie i w Ameryce Północnej do tirów, a te tiry ustawić w sznureczku to powstały sznurek miałby długość równika.

Czy macie pojęcie, że słynne supermarket we Francji usuwa swe produkty (np. jogurty) już 6 dni przed upływem wartości? A te produkty głównie niszczy? Po prostu wrzuca do worków i prasuje?

Czy zdajecie sobie sprawę, że niemiecki rolnik uprawiający ziemniaki musi zostawić na swym polu około 40-50% plonu by się zmarnowało, gdyż one nie spełniają swych standardów (czyt. Rozmiar i kształt?)

Czy słyszeliście o tym, że chleb z niemieckich piekarni często ląduje w koszu? Świeży, pachnący? Superkmarkety życzą sobie by piekarnia była wypełniona świeżym chlebem aż do 18.30. Nie myśli co dalej. A zamrozić chleb a potem sprzedać, bynajmniej w Niemczech jest zabronione.

Podczas filmy byłam świadkiem, jak około 8 ton pomarańczy zostały po prostu wywalone. Bo były dojrzałe. Nie nadawały się do supermarketu.

To tylko przykłady. Film trwał 90 minut. Przez 90 minut byłam karmiona wiadomościami jak wysoko rozwinięte kraje, UE oraz Ameryka Północna marnuje to co najważniejsze  - jedzenie.

A jak w Polsce? Okazuje się, że my jako Polska dokładamy się do tego w 10%. Mało? Dużo? Jak zmniejszyć? Możemy zacząć do siebie. Zacznijmy po prostu szanować jedzenie.

Przeogromnie się cieszę, że uczestniczyłam w tym festiwalu. Te dwa zestawione ze sobą filmy pokazują jak różnie można podchodzić do jedzenia. Z jednej strony można podejść jak do jednej z form sztuki, z szacunkiem. Z drugiej strony jako do produktu masowego nie myśląc o konsekwencjach marnotrawstwa.

Nauka dla mnie? Dąż do celu, do swego ideału kucharzenia nie tracąc szacunku do jedzenia.

Program festiwalu: http://www.kuchnia.tv/wideo/zdjecia/wrzesien2011/fff/kuchnia-ulotka-program.pdf

PS. A na koniec: freeganizm jako odpowiedź wielu ludzi na świecie na marnowanie jedzenia. Szokujące (przynajmniej dla mnie), ale dające do myślenia.

http://www.youtube.com/watch?v=e4Qn5WMxZyE