"Japońskie słodycze" Magdaleny Tomaszewskiej-Bolałek to książka przybliżająca słodkości z Kraju Kwitnącej Wiśni, obyczaje i legendy z nimi związane. Polska-Gotuje.pl jest patronem książki.

Fascynująca książka, która od pierwszego spojrzenia zachwyca stroną wizualną. Opatrzona jest przepięknymi fotografiami, na których słodycze prezentują się jak małe dzieła sztuki. Co ważniejsze jednak – książka wciąga czytelnika barwnymi opisami, poruszającymi pełne spektrum dotyczące słodyczy. I nie tylko słodyczy. Z książki tej poznać możemy historię wpływów, które spowodowały, że japońska kuchnia wygląda tak, a nie inaczej. Możemy także dowiedzieć się, jaki to miało i ma wpływ na obyczaje w Kraju Kwitnącej Wiśni. A dzięki przepisom umieszczonym na końcu książki – możemy sami przygotować japońskie słodycze.

Z autorką książki, japonistą, dziennikarką i badaczką kultury żywieniowej wywiad na temat książki „Japońskie słodycze” przeprowadził portal Polska-Gotuje.pl

Dlaczego wybrała Pani akurat słodycze na temat książki?

Przeglądając liczne książki o historii jedzenia zauważyłam, że temat słodyczy traktowany jest po macoszemu. Daniom mięsnym, sosom, alkoholom czy najbardziej znanym potrawom poświęca się dużo publikacji, zaś niewiele jest literatury dedykowanej deserom oraz łakociom. W szczególności dotyczy to słodyczy azjatyckich. Nie udało mi się znaleźć żadnej książki w języku angielskim czy francuskim, która opisywałaby historię sztuki cukierniczej Kraju Kwitnącej Wiśni. Co więcej, rozmawiając z różnymi osobami, nawet badającymi zagadnienia kultury żywieniowej, często słyszałam, że przecież Japończycy nie jadają łakoci, a słodycze zupełnie nie pasują do kuchni słynącej z sushi, sashimi i makaronu gryczanego. Muszę się przyznać, że temat podyktowany jest również moją słabością do słodkości.

W książce podała Pani dwie definicje słodyczy: polską i japońską. Obie definicje dość mocno się różnią. Polska porusza stany emocjonalne związane z jedzeniem słodyczy, japońska zdaje się raczej odnosić do kultury żywieniowej. Czy tak jest? Czy Japończycy podchodzą do jedzenia emocjonalnie – jak Polacy, czy raczej z pewnym ceremoniałem?

W kulturze japońskiej mamy połączenie emocji z ceremoniałem. Z jednej strony Japończycy to ludzie, którym jedzenie i rozmowy o nim są bardzo bliskie. Godzinami potrafią opowiadać o regionalnych specjałach, zagranicznych produktach oraz miejscach, które warto odwiedzić. Umieją delektować się dobrym posiłkiem i cieszyć chwilą wspólnego biesiadowania. Nie można jednak zapomnieć, że kultura Kraju Kwitnącej Wiśni to również świat wielu reguł obejmujących także przygotowywanie, podawanie oraz spożywanie jedzenia.

„Powiedz mi co jesz, a powiem ci, kim jesteś” – podobno to zdanie najlepiej oddaje znaczenie jedzenia w Azji. Jak należy to interpretować?

Wkraczamy na zagadnienia z pogranicza antropologii kulturowej, socjologii oraz psychologii. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak wiele może o nas powiedzieć nasz jadłospis. Produkty pojawiające się na stole zdradzają najpierw nasze pochodzenie (chociaż obecnie robi się to coraz trudniejsze ze względu na powszechną dostępność różnych odmian warzyw, owoców, mięs itd.), mogą być także świadectwem przynależności religijnej (np. wyznawca hinduizmu nie jada wołowiny). Duża różnorodność potraw może świadczyć o ciekawości kulinarnej, a także otwarciu na nowe doznania. Gotowanie w domu, jedzenie na mieście, samotne, szybkie spożywanie posiłków czy biesiadowanie w gronie rodziny oraz znajomych to kolejne podpowiedzi, dzięki którym poznajemy tryb życia i wartości danej osoby. W krajach azjatyckich jedzenie to nie tylko zaspokajanie potrzeb życiowych, to również czynnik spajający grupy oraz społeczności.

Co ma wpływ na to, że tak bardzo kochamy słodycze? W książce odniosła się Pani m.in. do człowieka pierwotnego, do faktu, iż słodki smak oznaczał źródło energii. Czy jednak nasza miłość do słodyczy ma źródło tylko w atawistycznych odruchach?

Na pewno pierwotne instynkty odgrywają dużą rolę w naszym zamiłowaniu do słodyczy, ale nie tylko one nami rządzą. Od dziecka jesteśmy nagradzani łakociami, stąd też utwierdzamy się w przekonaniu, że musi to być coś dobrego. Współcześnie znaczenie słodyczy nieco się zaciera. Dawniej nie jadano ich codziennie. Zarezerwowane były na szczególne okazje. Rodzina mojej mamy pochodzi z okolic Białegostoku. Będąc dzieckiem czekałam z niecierpliwością na wesele lub komunię, bo właśnie podczas takich imprez przygotowywano szyszki kakaowe z preparowanego ryżu, które uwielbiałam. Lata mijają, miałam okazję spróbować łakoci z różnych stron świata, często nawet wyrabianych z lepszych składników, ale to właśnie niepozorne szyszki tak mocno utkwiły w mojej pamięci. Słodycze to po prostu produkty magiczne, powiązane z emocjami, doznaniami, a także wspomnieniami.

„Japońskie słodycze” to również opisy legend związanych z jedzeniem (jak ta o chimaki), czy jedzeniowych obyczajów (jak te dotyczące momentu, w którym kobieta jest w piątym miesiącu ciąży). Jakie jeszcze niespodzianki – oprócz przepięknych zdjęć – czytelnik może znaleźć w książce?

Interesuje mnie nie tylko sama kuchnia oraz przygotowywanie potraw. Istotna jest też otoczka kulturowa, obyczajowa, religijna itd. Chciałam, by książka prezentowała nie tylko historię łakoci z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale także ich rolę w życiu codziennym. W publikacji nie brakuje odniesień do obyczajów, świąt religijnych, literatury, sztuki, mody. Czytelnik będzie miał okazję poznać słodycze jadane od setek lat, ale również najmodniejsze współczesne desery. "Japońskie słodycze" poruszają tematykę estetyki jedzenia oraz kwestię odczuwania smaku w różnych kulturach, zaś miłośnicy gotowania znajdą kilka prostych przepisów.