Dokąd należy się wybrać, aby spróbować najlepszej kawy na świecie?

Kenia i Etiopia stoją na czele mojego prywatnego rankingu. Nieco niżej jest Brazylia, która choć produkuje bardzo dużo kawy, jest zbyt uprzemysłowiona, by hodowane tam ziarna dorównywały smakiem tym z Kenii czy Nikaragui.

Nie każdy z nas ma możliwość kupienia kawy bezpośrednio od producenta, w Afryce. Na co zwracać uwagę, kupując kawę w Polsce?

Najważniejsza informacja to data palenia. Niestety, nie zawsze jest na etykiecie. Jeśli ziarna są zapakowane hermetycznie, to zachowują swój pełny aromat przez pół roku. Ja wybieram stuprocentową arabikę. Jest bardziej szlachetna od robusty, choć ta druga bardziej pobudza. Jeśli po otwarciu opakowania ziarna są bardzo ciemne, a na ich powierzchni osadzają się krople tłuszczu, to znak, że zostały zbyt mocno spalone. Włosi często tak robią.

Dlaczego?

Żeby ukryć niedoskonałości. Wówczas wyczuwalna jest tylko gorycz. Do takiego smaku jesteśmy w Polsce przyzwyczajeni. Gdy kawa jest naprawdę dobra, czuć w niej odrobinę słodyczy. Najwięcej mają jej kawy brazylijskie. Ja bardzo lubię, gdy kawa jest lekko kwaskowata, trochę przypominająca czerwone wino. Ma owocowe aromaty jagód, porzeczek. Takie właśnie są ziarna z Kenii.

Gdzie szukać tej najlepszej kawy?

Sklepy specjalistyczne są lepsze od supermarketów, chociaż nie wierzyłabym im na ślepo. Dobry sprzedawca powinien wiedzieć, skąd jest kawa, jaki jest jej skład i kiedy była palona. Najlepiej smakuje w ciągu dwóch tygodni od palenia. Wówczas możemy bez obaw kupować kawę na wagę i zrezygnować z popularnych marek, których jakość nie jest najwyższa.

W jakich warunkach należy przechowywać kawę?

Z dala od powietrza. Najlepsze są próżniowo zamykane puszki lub woreczki. Możemy też kupić foliowe torebki z zamkiem i przed zamknięciem wycisnąć z nich powietrze. Nie warto kupować kawy na zapas. Podobnie z mieleniem – domowe młynki są niedrogie. Warto mieć go w kuchni i mielić ziarna tuż  przed zaparzeniem.

Czy do zrobienia dobrej kawy potrzebny jest cały arsenał urządzeń?

Jeśli nie mamy wprawy w robieniu espresso czy latte, najlepiej kupić automatyczny ekspres ciśnieniowy. Sam zmieli ziarna, dobierze ich ilość, zrobi mleczną piankę. Ważne, żeby miał ciśnienie 9 bar. I wcale nie musi być bardzo drogi. Jeszcze tańszym i równie dobrym rozwiązaniem jest french press (dzbanek z prasą, do którego wsypujemy zmieloną kawę i zalewamy wodą) jako alternatywa dla ekspresów przelewowych lub włoska kawiarka, którą stawiamy na palniku kuchenki. Robi bardzo dobre espresso! Oczywiście, pasjonaci będą inwestować w dodatkowe akcesoria, ale amatorom wystarczy młynek, kawiarka i spieniacz.

A co z modnymi i ładnymi ekspresami na kapsułki?

Kawa w kapsułkach jest świeża, szczelnie zamknięta, ale niestety dość droga, choć samo urządzenie jest zdecydowanie tańsze od automatycznych ekspresów.

W Polsce modniejsza staje się kawa organiczna. Czym różni się od „zwykłej” kawy?

Zacznijmy od tego, że nie ma kawy stuprocentowo organicznej. Nawet jeśli na farmie nie używa się pestycydów, to i tak kawy są nawożone, produkowane z dodatkiem ulepszaczy. Prawdziwie organiczna kawa to ta, która rośnie dziko. Najbardziej naturalna jest kawa w Boliwii, bo i technologia jest tam dość prosta. Szczerze mówiąc, zarówno pojęcie „kawa organiczna” jak i „kawa fair trade” to jedynie chwyty marketingowe, bo ani uprawa nie jest w całości naturalna, ani handel sprawiedliwy.