Przytrafiło mi się w tym roku sporo dziko rosnących owoców. Przerobiłam mirabelki, teraz nadeszła pora na aronię. Leżała kilka tygodni (przyznaję, że trochę o niej zapomniałam) w zamrażalniku, żeby straciła swój cierpki smak, a w międzyczasie sprawdziła się doskonale jako dodatek do jesiennych muffinek.