Mięso mielone, bułka i przyprawy to nie wszystko. Babcinym sekretem idealnych kotletów był dodatkowy składnik, którego nie znajdziecie w większości przepisów. To mało znany patent, który zmienia zwykły obiad w rozpływający się w ustach rarytas. Spróbujcie sami, a już zawsze będziecie go stosowali.

Dlaczego kotlety wychodzą twarde i suche?

Powodów takiej kulinarnej wpadki może być kilka, jednak zdecydowanie najczęstszym w nich jest nieodpowiednia technika smażenia. Po pierwsze, kotlety wysychają w środku przez zbyt mocne dociskanie ich łopatką do patelni oraz nakłuwanie widelcem przy obracaniu. Choć obie te czynności wydają się całkowicie normalne, to w rzeczywistości sprzyjają wyciekaniu z mięsa soków, w wyniku czego kotlety tracą całą soczystość.

Drugim popularnym błędem jest zbyt długie smażenie kotletów. Czasem przeciągamy czas obróbki w obawie przed tym, żeby kotlety nie był surowe w środku, jednak nadmierne przetrzymywanie ich na patelni kończy się suchą i wiórowatą strukturą, dlatego lepiej smażyć je dwuetapowo. Zaczynamy na mniejszej mocy palnika, aby mięso doszło w środku, a na ostatnie 2 minuty zwiększamy grzanie, aby zarumienić skórkę.

Jak zrobić kotlety mielone, żeby były puszyste?

Już samo unikanie powyższych błędów z pewnością wpłynie na smak i konsystencję waszych kotletów, jednak warto też zastosować dodatkowo pewien trik, dzięki któremu danie będzie jeszcze bardziej soczyste. Otóż na każdy kilogram mięsa mielonego warto dodać 1 szklankę maślanki, która idealnie spulchni i nawilży masę. Do tego wystarczy już tylko klasyczny zestaw składników, czyli jajko, bułkę (tartą lub namoczoną w mleku) oraz posiekaną i podsmażoną cebulkę. Taką mieszankę należy porządnie wymieszać, a potem wyrobić dłonią i wstawić do lodówki na około 30 minut. Dzięki temu wszystkie składniki dobrze się połączą, a masa stanie się łatwiejsza do formowania.