Mam na imię Ola.
W kuchni odpoczywam i daję upust swojej kreatywności. Sezonowe owoce i warzywa, świeże zioła i zdrowe produkty to jest to! Jestem farmaceutką, a moją pasją jest bieganie oraz kolarstwo.
Kruche ciasto, warstwa słodkiego, ciągnącego się karmelu, chrupiące orzeszki i czekolada - idealne połączenie, które spokojnie można nazwać poprawiaczem humoru, zwłaszcza w szare, jesienne lub zimowe dni. Ja proponuję wersję dekorowaną, ale Wy możecie poprzestać na samej czekoladzie.
Właśnie takie, małe słodkie co nieco lubię najbardziej - zdrowe, lekkie i z pomysłem.Najpierw kupiłam dorodne borówki i świeży twaróg, a dopiero potem wpadł mi do głowy pomysł na te słodkie kuleczki. To deser idealny dla osób dbających o linię. Kuleczki są najsmaczniejsze mocno schłodzone.
Kakaowy biszkopt, rozpływający się w ustach krem waniliowy przełożony markizami z czekoladowym nadzieniem, a to wszystko zwieńczone kruchymi, waniliowymi ciasteczkami i czekoladowymi dekoracjami własnego wyrobu. Moja definicja raju na Ziemi. Zaskoczycie nim swoich gości i sami będziecie zachwyceni.
Podane na gorąco, w towarzystwie sałatki (np. z pomidorów) zastępują mi obiad, zaś na zimno stanowią doskonałą przekąskę i można je wziąć ze sobą do pracy, szkoły lub na wycieczkę.W sezonie grzybowym, warto je przygotować chociaż raz - są przepyszne. Podajcie je swoim gościom - będą zachwyceni!
Moja alternatywa dla klasycznego sernika - lżejsza i bez pieczenia, zachwycająca kokosową nutą. Przepis na te serniczki powstał w mojej głowie spontanicznie, a efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. To idealny deser, gdy chcecie zrobić wrażenie na swoich gościach i lubicie zdrowe desery.
Chrupiące z wierzchu, miękkie w środku, a na dodatek bardzo aromatyczne i skrywające w sobie słodkie rodzynki. Idealne na leniwe śniadanie z kubkiem kawy z mlekiem albo na popołudniową herbatkę. Najlepiej zróbcie je z podwójne podwójnej porcji, bo takie są dobre.
Puszyste, drożdżowe ciasto w zdrowszej wersji (z dodatkiem mąki żytniej), aromatyczny, szpinakowy farsz i morze roztopionej, ciągnącej się mozzarelli - ta potrawa to moja definicja kulinarnego raju. Polecam jeść ten warkocz na gorąco, jako alternatywę dla pizzy, albo na zimno, np. na przekąskę.