W pierwszej edycji programu MasterChef Michel Moran był dla mnie postacią nijaką. Poza słynnym już powiedzeniem „oddaj fartucha” nie wyróżniał się niczym szczególnym. Początkowe odcinki nie zdradzały nawet, że jest on szefem kuchni, brakowało mi jego wskazówek, uwag kierowanych do uczestników i odpowiedniej krytyki, kiedy faktycznie dania na to zasługiwały. Ciekawa byłam więc, czy książka będzie tak samo bez wyrazu, jak pan Moran w tv.

W książce znajdziemy 130 przepisów na dania kuchni światowej europejskiej. Klasyczny podział książki na domową spiżarnię, sosy, przekąski, dania główne i desery sprawia, że książka jest przyjemna w odbiorze i czytelna.  Dobrze wyeksponowane są składniki przy każdym przepisie, każda ze stron z recepturą jest przejrzysta.

Potrawy nie są sztampowe. Choć pojawia się kilka znanych dań – vitello tonnato, rilettes czy bezowa tarta cytrynowa, creme brulle (oczywiście nie uznaję tego za minus, warto inspirować się i znać klasykę) pozostałe dania są ciekawe. Już przy pierwszym przeglądaniu w oko wpadło mi kilka pomysłów.

Dla mnie osobiście brakuje większej ilości dań z warzywami. 3 rodzaje quiche, 2 rodzaje risotto, 2 przepisy na szparagi i pojedyncze przepisy na zupy czy dania nadające się na przystawki to odrobinę zbyt mało. Podoba mi się natomiast duża ilość przepisów z wykorzystaniem ryb, które w wielu książkach kucharskich są pomijane lub traktowane po macoszemu.

Większość przepisów uzupełniona została o ładne, dopracowane zdjęcia, które faktycznie przedstawiają opisywane obok potrawy. Bardzo podoba mi się też łączenie motywów kolorystycznych ze zdjęcia z kolorem tekstu i tła na stronie z przepisem. Tworzy to zamkniętą całość i sprawia, że przeglądanie książki jest przyjemnością.

Przy każdej potrawie znajdziemy też kilka słów od autora. Podpowiada on jak danie podawać, jakie inne produkty może wykorzystać do jego przygotowania czy opowiada o jego pochodzeniu.

Plus za tematyczny spis treści, podzielony według rodzajów dań – jeśli wyprawiamy rodzinny obiad, na który chcemy podać rybę, bez problemu znajdziemy wszystkie przepisy  z konkretnej dziedziny bez przekopywania się przez całą książkę.

Mi brakuje w tej książce jednak trochę szaleństwa. Autor postarał się, by nie było tu nietypowych składników z kuchni świata. A czasem lubię odkryć nowe składniki czy smaki, których jeszcze nie znałam. Nie znajdziecie tu też bardziej zakręconych dań, które zmobilizują Was do spędzenia w kuchni całego wieczoru na kulinarnym wyzwaniu. A tego po książce szefa kuchni i restauratora bym się spodziewała.