Czym jest inicjatywa Zawieszona Kawa?
Zawieszona Kawa to bezterminowa inicjatywa, która ma na celu wzmocnienie więzi społecznych w "miękki" sposób, przy okazji. Cała akcja polega na dzieleniu się poczęstunkiem w kawiarni lub klubie z tym tylko warunkiem, że ten, który daruje i ten, który odbiera podarunek, nie znają się. Czyli na przykład mogę przyjść do kawiarni i zawiesić filiżankę kawy dla kogokolwiek, kto przyjdzie później. Właśnie tak robię.

Polakom jest bliska społeczna kultura kawowa, kawiarnie są pełne. Poza tym obserwuję  tęsknotę za zwykłym ludzkim ciepłem, którego być może nie wystarcza w warunkach współczesnej wszechogarniającej komercji. Dlatego też postanowiłem skorzystać z sytuacji i połączyć te dwie tendencje.


Skąd wzięła się idea i w jakich krajach już funkcjonuje?
Pomysł przyszedł do Polski nieco okrężną drogą, bowiem jest to stary włoski zwyczaj, który wywodzi się z  Neapolu. W miejscu swojego pochodzenia nosi on nazwę Caffè Sospeso, co dosłownie oznacza „zawieszona kawa”  lub „kawa w zawieszeniu”.

Rozumiem, że takie tłumaczenie brzmi nieco niezwykle. Najlepiej o tym napisał włoski pisarz Luciano De Crescenzo: "W chwilach niezwykłej radości neapolitańczyk płaci w barze za dwie kawy - jedną dla siebie, a drugą - dla klienta który przyjdzie tam później. To jakby fundował kawę całemu światu...".
Ale jak się okazuje, w kilku różnych krajach udało się to powtórzyć, a teraz też Polacy zaczęli "zawieszać" poczęstunek dla nieznajomego klienta. Sami Włosi od zeszłego roku ponownie rewitalizują zawieszanie kawy i oprócz Neapolu, o ile wiem, już pojawiły się dziesiątki takich knajp we Florencji. Podobne kawiarnie są również w czeskiej Pradze.

Pochodzę z Kijowa, do Warszawy przeprowadziłem się jakiś czas temu. Na Ukrainie w ostatnią jesień i zimę akcja Zawieszona Kawa po prostu eksplodowała. Licząc od listopada, kiedy wszystko się zaczęło, po dziś dzień, jest tam około stu kawiarni, piekarni, księgarni, które stały się swoistą platformą do robienia wzajemnych bezwarunkowych podarunków.

Idea rozwija się również w Rosji. Co ważne, nikt jeszcze nie wycofał się z tej akcji.

Kiedy dowiedziałem się o takiej inicjatywie, postanowiłem wprowadzić ją w Polsce. Założyłem stronę internetową i promuję ją pośród właścicieli kawiarni.


Skąd pomysł by rozpocząć akcję w Polsce?
Są dwa powody. Pierwszy - Polacy ciągle narzekają na brak przyjaźni w społeczeństwie. Zdecydowałem, na ile oczywiście mogę, troszkę to zmienić, zwłaszcza, że nie wymaga to większego wysiłku. Wystarczy przymocować tablicę obok barmana, nalepkę na drzwi i zawiadomić stałych klientów. A drugi powód jest bardziej osobisty. Robiąc coś takiego, obserwujesz ciekawe procesy, poznajesz nowych ludzi, integrujesz się. Jednym słowem w naszej kawowej sytuacji wszyscy są zadowoleni.


Jaki jest cel akcji?
Cel jest prosty - tworzenie tkanki społecznej przyjaznej człowiekowi. Parę razy słyszałem: "Przecież to nie Włochy, proszę Pana, w Polsce to nie zagra, nikt nie będzie chciał się dzielić”. A jednak jest jakaś magia w tym podarunku, więc po trochu sprawa się kręci. Zwykle odpowiadam, "wyście, Polacy, jeszcze siebie nie znacie".


Czy my sami decydujemy co chcemy „zawiesić”?
Zwyczaj ten może być modyfikowany na sto sposobów. Czyli właściciel kawiarni decyduje, czy można zawieszać całą ofertę, czy tylko określone potrawy czy napoje. Osobiście nie widzę przyczyny ograniczania czegokolwiek.


Ile kawiarni bierze udział w wydarzeniu? Jak duże jest zainteresowanie?
Po miesiącu moich niestety sporadycznych działań mamy siedem kawiarni w Warszawie, trzy w Krakowie i jedną w Lublinie. Wszystkie można znaleźć na liście na mojej stronie. Podobno są inne, nie wszystkie się zgłosiły.

Z zainteresowaniem jest tak, że mamy taką wewnętrzną dyskusję, czy warto to mocno reklamować, czy może powinno to rozwijać się naturalnie od klienta do klienta. Na razie zbytnio się nie śpieszymy, chociaż sprawę warto promować.


Czy właściciele kawiarni sami się do Pana zgłaszają? Dowiadują się o akcji z internetu?
Pracuję w branży internetowej, więc przeprowadziłem na początek kampanię reklamową w sieci. Również zrobiłem rajd informacyjny po Warszawie. Teraz już działa "poczta pantoflowa". Najbardziej chętnie przystępują do akcji klubokawiarnie, miejsca z klimatem. Planuję nadal promować akcję w internecie oraz w mediach.


Aleksander Każurin, koordynator projektu Zawieszona Kawa.