Pączki... praktycznie w każdej cukierni można codziennie kupić pączki. Jest tylko malutki problem - albo są zjadliwe i drogie, albo bylejakie i tanie. Niestety mam przyjemność mieć w okolicy 2 cukiernie (znane sieciówki), gdzie pączki są nie tylko drogie, ale i średniej jakości. Oczywiście, jak mam ogromną ochotę na pączka, to kupię jednego i zjem, ale to chyba nie to, o co mi najczęściej chodzi. Aż w końcu nadchodzi sądny dzień i już muszę, no muszę zrobić pączki.

Mam jeden sprawdzony, rewelacyjny przedwojenny przepis Ćwierciakiewiczówny. Pączki wychodzą genialne. Jedyna wada - pół dnia babrania się z pączkami (ok 4-5 godzin). A ja chcę już! chcę dzybko!

Kiedyś znalazłam w sieci przepis na pączki serowe. I jak to ja, spisałam składniki, bez szerszego opisu :). Dzisiaj próbowałam odnaleźć przepis - niestety jakby zapadł się w niebyt wirtualnej rzeczywistości. Ale co tam! Mózg mi działa sprawnie, doświadczenie w pieczeniu mam, więc jakoś tam będzie.

I wyszło... 20 pączków (troszkę większe niż te z cukierni Blikle). Po godzinie zostało 6 sztuk :)

Pączki mało słodkie, lekko kwaskowe, nie mdłe, jak posypać cukrem pudrem, to idealne do kawy.

Podsumowując - zrobiłam sobie i rodzinie naprawdę dobrze :)

Zobacz też: pomysły na Tłusty Czwartek 2019 - pączki, faworki, róże karnawałowe