W moim domu rodzinnym , babcia Stefcia właśnie taką zupą - z suszonych owoców i jak kazał obyczaj - kluskami grubo siekanymi , by kłosy w nadchodzącym roku były pełne i grube , zaczynała wieczór Wigilijny . Dziś w moim domu ten wyjątkowy wieczór zaczynam zupą grzybową , pozostały jednak kluski grubo siekane , a kończąc świąteczne biesiady zapraszam na taką owocową zupę , ciut zmienioną, pełną aromatu i magicznych właściwości , która wspaniale , niczym miotełka oczyszcza cały układ pokarmowy:)
5 (1 ocen)
Porady
Tak przygotowane danie ma niezwykłą moc - aromatu , tradycji i wspomnień o naszych najbliższych . Owoce tak robiła to babcia , zbieram latem i jesienią w swoim ogrodzie i je suszę , obecnie w suszarce ale był czas , że owoce naciągałam na nitkę , wieszałam na słońcu i też pięknie schnęły . Bardzo bogatą we właściwości zdrowotne aronię , zbieram ususzoną już z krzaka , pozostawiona wspaniale sama się suszy . Moje owoce do zupy są suszone , nie wędzone , to całkiem inny smak . Może , ktoś powie , to przecież kompot , owszem zgodzę się , nastawiam bardzo podobny do picia we Wigilię . Taka zupa pełna błonnika przede wszystkim korzystnie wpływa na układa pokarmowy . Pobudza trawienie , łagodzi objawy przejedzenia , niweluje wzdęcia i zaparcia . Babcia , zawsze krajała kluski nożem , grubo - aby kłosy zbóż były pełne i grube , ja tym razem pokroiłam radełkiem - tez na grubo , mąż obecnie sieje kukurydzę i tak mi się skojarzyło - aby kolby były grube i pełne . Ale to każdego osobisty wybór . Jedno jest pewne takie kluski , to całkiem inny smak , jak ten kupny . Takie kluski , jeśli zostają niedojedzone , doskonale smakuję podsmażane na oleju , z dodatkiem sera białego - mąż lubi z cukrem , a ja na słono , przyrumieniony wspaniale chrupie , a jak pachnie :)
Komentarze