Przy okazji Walentynek chciałam zrobić przyjemność mężowi, wyszła pyszna beza. Bardzo długo bałam się tego wypieku, ostatnią bezę robiłam chyba z 2 lata temu. Nie jestem specjalistką od suszenia bezy, raczej nie polubiłyśmy się z bezą na początku mojej przygody kulinarnej, aż do teraz. W końcu mi wyszła taka jak powinna wyjść i serio nie mogłam się napatrzeć, że to moja beza. Jaka byłam dumna z siebie jak ją dekorowałam. Beza z zewnątrz była chrupiąca, a w środku wyszła wspaniała pianka, całość dopełniłam kremem truskawkowym i oczywiście świeżymi truskawkami. Co mogę Wam napisać to, że nie jest to moja ostatnia beza, z czego bardzo się cieszę, warto czasem skorzystać z rad bardziej doświadczonych przyjaciół.