Książka „Zupy” Annie Bell przyciąga się apetycznymi zdjęciami. To pierwsze, co zachęca do wzięcia książki w ręce potencjalnego czytelnika. I nie mówię tu tylko o zdjęciu z okładki, ale i fotografiach ilustrujących przepisy. Są one jasne, czyste, dania prezentują się nad wyraz apetycznie.

Wiadomo jednak, że zdjęcie to tylko część togo, co ważne jest przy wyborze książki kucharskiej. Liczą się przecież też przepisy. W „Zupach” znajdziecie ich ponad 100 i to nie tylko na tytułowe pierwsze dania. Autorka zamieściła także receptury na dodatki, jak różne typy pieczywa, grzanki czy wytrawne ciasteczka.

Przejdźmy jednak do tytułowego dania. Jak stwierdza sama autorka, czasem ciężko stwierdzić co zupą jest, a co nie. Szczególnie w przypadku dań z przeróżnych zakątków świata. Dlatego oprócz tradycyjnych i dobrze nam znanych zupy pomidorowej czy grzybowej, znajdziemy też przepisy na gęste, pewne warzyw potrawki, gęste gulasze, a nawet małże z sosem czosnkowym. Według mnie taki zabieg podejście czyni książkę jeszcze ciekawszą i inspirującą.

Polecam wszystkim tym, którym znudziła się już grochówka i rosół. Z tą książką zupa już nigdy nie będzie nudna!

Zobacz wszystkie recenzje oraz weź udział w naszej dyskusji o książkach.