Historia rozpoczyna się lekko, nieco baśniowo bo czy ktoś mógłby się spodziewać, że dziadek to najpiękniejsza osoba na świecie? Historia jest intrygująca i bardzo wciągająca. Niesamowicie płynnie przechodzi wszelkie kolejne „smaki” życia. Jednak im dalej w nią brniemy, tym mocniej wyczuwamy prawdziwe sedno całej opowieści, które pozostawia pewien niesmak, rażąco jednak aktualny.

Autor przekornie, ciekawie i nietuzinkowo przedstawił historię człowieka, przeciętnego, realnego, twardo stąpającego po ziemi. Otoczonego zupełnie różnymi ludźmi, których jednak niełatwo jest jednostronnie ocenić. Historia przedstawiona jest z perspektywy głównego bohatera, opisana w szalony sposób, dzięki któremu jednak czytając absolutnie wczuwamy się w jego sytuacje. Henry bo tak właśnie nazywa się główny bohater, jest postacią wielowymiarową, czasami wydaje się, że wartościową i absolutnie odstającą od swojego patologicznego środowiska osobą, a za kilkanaście kolejnych stron można by się założyć, że to właśnie on jest sprawcą patologii w całkiem przeciętnym otoczeniu.

Książka „Z szynką raz” jest pokrętna, niejednolita, czasami brutalna. Czyta się ją lekko, a strony przelatują między palcami w ułamek sekundy, inne zaś rozdziały zmuszają do przyciężkiej refleksji. Stosunek jednych do drugich jednak jest tak wyważonya tak, że lektura jest ciekawa i dopiero pod koniec wydaje się przytłaczać swoją głębią. W ostatecznym rozrachunku książka zdecydowanie warta jest przeczytania i do tego właśnie was zachęcam jeżeli się z nią zetkniecie. 

logo wydawnictwa