Bohaterka powieści Jane Aaron od dziecka wie, że jest adoptowana. Nigdy nie było to dla niej źródłem rozterek. Kiedy jednak zaczyna prowadzić ustatkowane życie, ma pracę (jest nauczycielką) i oddanego narzeczonego, zaczyna tęsknić do swoich „źródeł”. W poszukiwaniu własnego Ja decyduje się na przeprowadzkę do małej miejscowości Cedar Springs, gdzie się uodziła. Pragnie odnaleźć tam biologiczną matkę i dowiedzieć się czegoś o swojej przeszłości. W Cedar Springs podejmuje pracę opiekunki do dzieci u biznesmana (wdowca) Ashera Price’a. Odkrywa mroczną tajemnicę Susanny, tragicznie zmarłej żony pracodawcy. Jednocześnie między nią a Asherem zaczyna rodzić się uczucie.

Więcej nie chcę zdradzać, żeby nie zabrać przyjemności czytania. Dodam tylko, że autorka świetnie maluje portrety psychologiczne postaci. Równie dobrze pokazuje rozterki nie znającej swojej przeszłości kobiety, jaki i zagubionej i humorzastej nastolatki. Język jest lekki, bardzo współczesny. Czyta się przyjemnie i z ciekawością. Poruszane wątki są uniwersalne i ponadczasowe. Jednym słowem każdy znajdzie coś dla siebie.

Jako ciekawostkę dodam, że do napisania tej powieści autorkę zainspirowało głoszenie w gazecie, przez które jakaś kobieta chciała znaleźć swoją biologiczną matkę.