Co roku obiecuję sobie, że świąteczne przygotowania zacznę wcześniej, że niczego nie będę robić na ostatnią chwilę, że w nocy nie będę ani gotować, ani piec a w Wigilię od samego rana będę już tylko podśpiewywać kolędy i wypatrywać pierwszej gwiazdki, aby rozpocząć wieczerzę…
Niestety, rzeczywistość jest inna. Nadmiar obowiązków sprawia, że tuż przed Świętami zarywam noce. Piekę, gotuję, dekoruję, sprzątam, pakuję prezenty a w Wigilię zamiast od rana nucić kolędy, lepię uszka, bo noc jednak okazała się za krótka…
A kiedyś było inaczej…
Kiedyś, tzn. wtedy, kiedy byłam dzieckiem, czas płynął dużo wolniej, czasami nawet za wolno. Czekałam na Święta i myślałam, że nigdy nie nadejdą. Ale kiedy tata wnosił do domu pachnącą choinkę, wiadomo już było, że właśnie się zaczęły. Nastała Wigilia.
Wigilia ma dla mnie zapach świerka, wypastowanych podłóg, gotowanej kapusty, grzybów, smażonego karpia… Pachnie wykrochmalonym obrusem, który przykrywał wigilijny stół.
Jako dziecko bardziej przeszkadzałam w kuchni niż pomagałam, dlatego byłam oddelegowywana razem z tatą do strojenia choinki. W kuchni rządziła mama. Wszystko było na czas. Czerwony barszcz, pierogi z kapustą i grzybami, czasami uszka, postne gołąbki z kaszą, kapusta z grzybami, smażony karp, śledzik, kompot z suszonych owoców, makiełki, piernik… Zawsze liczyliśmy potrawy. Zawsze doliczyliśmy się dwunastu.
W Wigilię nie było prezentów. Dopiero w nocy przynosiło je Dzieciątko. Pod choinką można było je znaleźć dopiero rano, w pierwszy dzień Świąt.
Dzisiaj jest tak…
Choć brakuje mi czasu na wszystko, nie wyobrażam sobie, aby kupić gotowe uszka, barszcz, ciasto… Dom musi pachnieć Świętami. Wigilia musi pachnieć Wigilią. A zaczyna pachnieć wtedy, gdy zaczynają gotować się grzyby. Przygotowuję z nich później farsz do uszek, wywar dodaję do barszczu, który gotuję z pieczonych buraków.
Jestem wielką tradycjonalistką, jeżeli chodzi o Święta. Tu nie lubię eksperymentów. Wieczerza wigilijna, to dla mnie dania proste i postne, dania, które jadało się w moim i męża domu. Wspomniane już wcześniej uszka z grzybami, pierogi z kapustą i grzybami, barszcz czerwony z pieczonych buraków na wywarze z grzybów, kapusta z grzybami, kapusta z grochem, kruche drożdżowe rożki nadziane pieczarkami lub kapustą i grzybami, karp smażony i obowiązkowo kompot z suszonych owoców.
Po kolacji pora na słodkości. Piernik staropolski (ciasto na niego nastawiam około 6 tygodni przed Świętami, piekę 4-5 dni przed Wigilią), pierniczki dekorowane skórką pomarańczową, płatkami migdałów, orzechami, makowiec/strucla makowa…
I czas na prezenty. Dzieciątko nie czeka już do rana. Zostawia je pod choinką w Wigilię.
***
Idą Święta. Zatem Wesołych Świąt!
Dorota Urbańska
Komentarze