Większość z nas przyzwyczajona jest do kilku rodzajów serów, ja bardzo lubię eksperymentować, próbować, smakować...Jakie sery Pan preferuje? Które wybiera Pan najczęściej przygotowując dania dla gości: z mleka koziego, owczego czy krowiego?

Uwielbiam intensywne w smaku, ostre w zapachu – takie kłujące wręcz w język – wielu odpychają od stołu, a ja – jak mucha lgnę – kozie miękkie, żółte jak appenzeller, czy absolutnie cudne z rodziny camembert. Świetne także ziemiste z malutkich francuskich i brytyjskich wytwórni.

 

Czy w kuchni- w wyrażaniu swojej pasji coś Pana ogranicza? Jeżeli tak, to co to takiego?

Na szczęście nie mam nad sobą szefa – ale – szefem decydującym są Goście i to oni stawiają poprzeczki. Uwielbiam kreatywność w mojej kuchni, a gotowanie to moja pasja, dlatego nie poddaję się żadnym ograniczeniom.

 

Czy gotuje Pan często dla dzieci? Jakie wnioski nasuwają się Panu odnośnie preferencji smakowych maluchów (wiek od 3 lat)?

Dość często gotuję dla i z dziećmi.
To wychowanie w domu kształtuje nawyki. Chce mi się jednak wyć na widok tzw. ”gotowców” na sklepowych półkach, cudnie woskowanych jabłek, kolorowego lepu na dzieci w postaci beznadziejnie słodkich i próżnych słodyczy.

Nie rozumiem dlaczego w Polsce tak mało jest kampanii społecznych dotyczących tak ważnej dziedziny, jaką jest żywienie dzieci. Dlaczego tyle się mówi o tym, że palenie tytoniu i picie alkoholu truje organizm, a chipsy czy napoje gazowane można dostać w prawie każdej szkole, nie ma programu zmiany nawyków żywieniowych od dzieciństwa.

Proszę dokończyć zdanie "Tylko dla koneserów..."co przychodzi Panu na myśl?

Zwrot „Tylko dla koneserów” kojarzy mi się ze snobizmem, według mnie często używany w celu podwyższenia ceny produktu. Czasami ma podkreślać specyficzny smak, niespotykane pochodzenie czy podkreślać inne wyrafinowane cechy.

Czy lubi Pan jeść w plenerze? Ja bardzo...jakie dania są idealne według Pana, aby zabrać je ze sobą na piknik, uwzględniając wysoką temperaturę, nasłonecznienie, itp.

Uwielbiam jeść w plenerze, pikniki... Tu hołduję zasadzie im prościej, tym lepiej.

Najlepiej posiadać turystyczną lodówkę. Jaja gotowane z solą i pieprzem, chłodnikowo – botwinkowe smaki, schłodzony dojrzały ananas z listkami bazylii czy kanapki – takie cieniutkie, z masłem, twarogiem kozim i konfiturą z cebuli, może przeplecione polską, dojrzewającą i delikatną jak opłatek szynką. Chłodne truskawki, pycha jabłka – takie bez gniazd, cząstki schłodzone i do tego dobry twarożek, nawet z wanilią. I mógłbym tak jeszcze długo wymieniać...

 

Jaki kraj nabardziej inspiruje do tworzenia nowych dań, do eksperymentowania w kuchni?

Sri Lanka. Takiej biedy nie widziałem nigdzie. A jednocześnie nigdzie nie widziałem takiego bogactwa kompozycji z małego asortymentu produktów. Dojrzewające na drzewie banany, mango, czy prawdziwe korzenie. W połączeniu ze smakami Polski i środka Europy powstają potrawy niepowtarzalne, niezapomniane.

 

Co dla Pana oznacza "sztuka łączenia" na polu gastronomicznym?

Mam swoją filozofię – najpierw naucz się pisać litery potem twórz poematy. Ja uczę się smaków, jem wszystko, co napotkam po drodze i zapamiętuję – to buduje zasób słownika smaku. Do tego radość bycia w kuchni, tworzenia potraw, mając za cel zachwycenie ludzi nieprzewidywalnymi, fascynującymi i nowatorskimi kompilacjami

 

Kto jest dla Pana autorytetem kulinarnym ?

Wszyscy moi Goście. A zawodowo nieżyjący już Tadeusz Matysiak. Kurt Scheller.

 

Co Pan sądzi o nadawaniu potrawom drugiego życia w restauracjach? Nie ukrywajmy takie sytuacje mają miejsce...

Wiemy że zdarzają się miejsca, w których do dań dodawane są produkty z proszku, które się nie psują oraz „ulepszacze” czy „poprawiacze smaku”. Niestety „smaczne” nie zawsze znaczy „dobre” czy „zdrowe”.

 

Gdyby miał Pan wydać przyjęcie dla bardzo ważnej osobistości, czym kieruje się Pan przy wyborze menu?

Intuicją, kreatywnym połączeniem produktów, chęcią stworzenia niezapomnianych potraw. Tak jak na co dzień.

 

Proszę opisać jednym słowem Pana styl w kuchni.

Radość...