Lubię potrawy gotowane na parze i od blisko sześciu lat używam parowaru jednej z francuskich firm. Gdy kilka tygodni temu otrzymałem propozycję przetestowania parowaru Kenwood FS620, zgodziłem się bez namysłu. Stwierdziłem, że to doskonała okazja, aby sprawdzić, co przez te kilka lat zmieniło się w segmencie urządzeń do gotowania na parze. Po ugotowaniu kilkunastu obiadów mogę śmiało powiedzieć, że choć wszystkie parowary działają na tej samej zasadzie, diabeł jak zwykle siedzi w szczegółach i nawet drobne różnice w rozwiązaniach konstrukcyjnych mogą mieć zasadniczy wpływ na końcowy efekt naszego gotowania.

Wygląd i wykonanie parowaru

Parowar Kenwood FS620 wyprodukowano w Chinach, jednak jakość wykonania jest bardziej niż zadowalająca. Od razu widać, że producent nie oszczędzał na materiałach. Montaż i dopasowanie poszczególnych elementów też nie budzą zastrzeżeń. Solidna stalowa podstawa urządzenia pokryta została lakierem. Wygląda na trwałą, łatwo ją wyczyścić, i co bardzo ważne, nie pozostają na niej widoczne odciski palców – co często jest prawdziwą zmorą w przypadku urządzeń ze stalową obudową. Długość kabla jest wystarczająca, urządzenie nie musi stać przy samej ścianie lub pod szafką. W przypadku parowaru jest to szczególnie istotne, gdyż częste używanie takich urządzeń w nieodpowiednim miejscu może skończyć się odparowaniem farby ze ściany lub forniru z szafki. Klasyczny wygląd urządzenia oraz stalowo-szara tonacja jego elementów sprawiają, że parowar będzie się dobrze prezentował w każdej kuchni, zarówno tej tradycyjnej, jak i nowoczesnej.

Instrukcja uzytkowania parowaru

Wielojęzyczna instrukcja dołączona do urządzenia zawiera także polską wersję językową. Napisana jest dość poprawną polszczyzną, w sposób przystępny i zrozumiały. Prócz informacji na temat obsługi parowaru, zamieszczono w niej podstawowe zasady i wskazówki dotyczące samego gotowania na parze, a także tabelkę zawierającą orientacyjne czasy gotowania najpopularniejszych składników. Szkoda jedynie, że zabrakło choćby kilku prostych przepisów, dzięki którym osoby mniej wprawne w gotowaniu mogłyby szybko poznać możliwości i sposoby przygotowania potraw w parowarze.

Wymiary parowaru

Pierwsze, co zwraca uwagę po złożeniu urządzenia, to jego rozmiar. Podstawa ma wymiary nieco większe niż kartka formatu A4 (32x22cm), a wysokość urządzenia z trzema koszami wynosi 40cm. W pierwszej chwili miałem pewne obawy czy parowar jest wystarczająco stabilny, by w nim bezpiecznie gotować. Po dokładnym obejrzeniu podstawy pozbyłem się wątpliwości - podstawa jest dość ciężka, waży nieco ponad 3kg. W dodatku zaopatrzono ją w cztery narożne solidne gumowe nóżki. Urządzenie pewnie stoi na kuchennym blacie i nie przesuwa się, nawet jeśli jest lekko potrącone. Nisko umieszczony środek ciężkości sprawia, że całość jest bardzo stabilna.

Obsługa parowaru

Parowar Kenwood FS620 jest bardzo prosty w obsłudze. Panel sterowania ograniczono do minimum. Składa się na niego minutnik, przycisk włączający funkcję podtrzymywania ciepła, przycisk podwyższania ciśnienia i dwie kontrolki – sygnalizacja włączenia i sygnalizacja barku wody. Parowar wyposażony jest w tradycyjny mechaniczny minutnik. Uważam, że jest to dość praktyczne – zdecydowanie szybciej można ustawić czas kręcąc gałką niż kilka bądź kilkanaście razy wciskając przycisk. Dźwięk dzwonka sygnalizującego zakończenie gotowania brzmi stylowo i kojarzy się ze starą maszyną do pisania. Jest jednak bardzo cichy i podczas kuchennej krzątaniny może on umknąć naszej uwadze.

Działanie parowaru

Trzy koszyki parowaru mają pojemność 4,5; 4 i 3,5 litra. To wystarczy aby za jednym razem ugotować cały obiad. Koszyki wykonane są z dobrej jakości tworzywa sztucznego, do tego posiadają wyjmowane dno ze stali nierdzewnej. O tym jak bardzo wygodne jest takie rozwiązanie szybko przekonałem się podczas gotowania. Plastikowe uchwyty podczas pracy urządzenia rozgrzewają się w umiarkowanym stopniu, są mocno ciepłe, ale nie na tyle, aby poparzyć. Na uchwytach koszyków umieszczono oznaczenia, informujące w jakiej kolejności należy zakładać je na parowar. Praktyczne rozwiązanie, dzięki któremu unikniemy pomyłek i przekładania produktów z jednego kosza do drugiego. Dość mocno rozgrzewa się pokrywka (co jest zrozumiałe, a i producent ostrzega o tym w instrukcji obsługi), i aby ją zdjąć po 15 – 20 minutach gotowania, potrzebne są rękawice kuchenne.

Gotowanie na parze

Urządzenie rozgrzewa się błyskawicznie. Pierwsze obłoki pary ukazują się już po kilkunastu sekundach. Para w koszykach rozchodzi się równomiernie, produkty są dobrze ugotowane, bez względu na to czy leżały bliżej środka czy ścianki koszyka. Koszyki wykonano dość precyzyjne, są dobrze dopasowane, łatwo je założyć, a miejsca złączeń są szczelne. Użyty do ich produkcji plastik nie ma tendencji do rozszerzania się pod wpływem temperatury. Dzięki temu na rozgrzanym koszyku podczas gotowania można bez problemu postawić koszyk zimny – wszystko będzie do siebie pasować. Uniwersalna pokrywka, dzięki potrójnemu rowkowaniu pasuje do każdego z trzech koszyków.

W zbiorniku urządzenia mieści się 1,25 litra wody. Jest to ilość wystarczająca na 40 minutowe gotowanie. Jeśli podczas gotowania woda się skończy, urządzenie poinformuje o tym za pomocą żółtej kontrolki i sygnału dźwiękowego. Wodę można uzupełnić bez potrzeby zdejmowania koszy – wystarczy wysunąć specjalnie przeznaczoną do tego szufladkę.

Jak bardzo praktycznym rozwiązaniem jest wyjmowane dno koszyków, przekonałem się już podczas pierwszego gotowania. Po pierwsze, delikatne produkty np. rybę zdecydowanie łatwiej zdjąć z płaskiej powierzchni dna-tacki niż wyjmować ją z głębokiego koszyka. Po drugie metal jest zdecydowanie bardziej odporny na przenikanie zapachów i barwników niż plastik. Po trzecie tacki z nierdzewnej stali łatwiej wyczyścić z pozostałości jedzenia – można to zrobić nawet za pomocą twardej szczoteczki, bez obawy, że coś się porysuje. Wyjmowane dno jest też bardziej praktyczne do mycia. Ścianki pojemnika, które z reguły nie mają styczności z żywnością, wystarczy opłukać pod kranem i wytrzeć do sucha. Metalową tackę można włożyć do zmywarki – zajmie tyle samo miejsca co talerz. Łatwość czyszczenia to zachęta, aby używać parowaru jak najczęściej. Wyjmowane dno ma też inną zaletę – dwa lub trzy kosze można połączyć w jeden większy, dzięki czemu zmieszczą się nam nawet wysokie warzywa, a ugotowanie szparagów w pozycji pionowej nie sprawi nam już trudności. Ja bez trudu zmieściłem w parowarze druciany wkład z garnka do gotowania szparagów – już nie mogę doczekać się rozpoczęcia sezonu na te smakowite warzywa. To miłe, że mogę się skupić na tym co gotuję, a nie na tym czy dany produkt zmieści mi się w parowarze.

Czyszczenie parowaru

Choć złożone urządzenie jest dość wysokie, do jego przechowywania potrzeba znacznie mniej miejsca. Po zakończeniu gotowania i umyciu urządzenia, koszyki można włożyć jeden w drugi – urządzenia kurczy się 1/2 pierwotnej wysokości i bez problemu można schować je w kuchennej szafce.

Konserwacja parowaru nie wymaga jakiejś szczególnej uwagi. Kosze myjemy w zmywarce, lakierowaną obudowę łatwo wyczyścić wilgotną szmatką. Jedyne co pozostaje to odkamienianie urządzenia co 30 użyć. Na szczęście nie jest to czynność bardzo pracochłonna. Wystarczy nalać do parowaru wody z odkamieniaczem, włączyć na moment i pozostawić na noc. Następnego dnia wylewamy wodę, płuczemy urządzenie i gotowe.

Parowar Kenwood FS620 oferuje doskonałą relację jakości do ceny. Decydując się na zakup tego modelu, otrzymamy dobrze przemyślane i starannie wykonane urządzenie, którego aż przyjemnie używać. Z czystym sumieniem mogę polecić to urządzenie. Parowar Kenwood FS620 to dobry produkt.