Na nic chyba też kuszenie darmowymi przejazdami w środkach masowej komunikacji. Kto bowiem w dzisiejszych czasach, zawraca sobie głowę przejechaniem kilku przystanków autobusem czy tramwajem? Za bardzo nam się śpieszy, za bardzo jesteśmy przywiązani do naszych aut i wydaje się nam, że bez nich nie ma życia. To nic, że stoimy w kilometrowych kolejkach, to nic, że marnujemy czas. To nic, że jesteśmy potem sfrustrowani, zmęczeni, opryskliwi dla innych użytkowników drogi.  Nasze „wygodnictwo” bierze górę.

Ostatnimi czasy namawiani jesteśmy, aby przesiąść się na rowery, bo to zdrowiej.

 

Czy słusznie? I nie mam tu na myśli zdrowia, bo pedałowanie jest dla niego korzystne.

Myślę o bezpieczeństwie. Są już miejsca, gdzie rowerzyści  nie są narażeni  na stres, na przeciskanie się między autami, uprawianie slalomów między barierkami, gdzie  nie ryzykują  roztrzaskaniem głowy o latarnię.  Bezpiecznych ścieżek rowerowych  jest wciąż jednak za mało. Nie wszędzie zresztą powstaną, większość rowerzystów porusza się (i będzie) drogami z ruchem samochodowym. Jaka to „przyjemność”, wie każdy rowerzysta.

Jakby tego było mało, w ostatnich latach,  w przypływie chyba jakiegoś diabelskiego nawiedzenia, ktoś wymyślił - i co gorsze, doprowadził do realizacji –  strome rowy wzdłuż polskich dróg (wiecej o tym tu).

Minimalne szanse

Jakie nadzieje na wyjście cało ze spotkania z takim rowem mają cykliści? A często jest to ich jedyna droga ucieczki przed piratem drogowym. 

Poza tym nie jesteśmy narodem tolerancyjnym, uprzejmym, szanującym praw innych użytkowników drogi.  Nagminnie łamiemy przepisy drogowe. Nie stosujemy należytych odległości.  Ilu  kierowców  zachowuje przepisową odległość minimum jednego metra przy wyprzedzaniu jednośladu? Najczęściej  jest to do 0,5m.

Na domiar złego, do budowniczych dróg dołączyli projektanci  tras rowerowych. Malując i wyznaczając szlaki rowerowe, niekiedy prowadzą nas jak barany na rzeź. Trudno, jeśli nie ma innego wyjścia, gdy trasa przebiega tak, że trzeba jakiś odcinek popedałować drogą w towarzystwie pędzących z hukiem aut. Wtedy z duszą na ramieniu, ile sił w nogach chce się go  jak najszybciej pokonać. W takich momentach żałuje się, że plecak nie może zamienić się w balon albo motolotnię. Zupełnie niezrozumiałym jest dlaczego, mając do wyboru alternatywne połączenia bezpiecznymi ścieżkami leśnymi, polnymi, wytycza  się je tam, gdzie ich być nie powinno (czyli głównymi drogami).

Rowy są niebezpieczne dla wszystkich użytkowników dróg.  Co zaskakuje, nie ma logicznego wytłumaczenia w ich kopaniu. Na  zdjęciach przedstawiam rowy, które powstały w miejscach, gdzie ich nigdy nie było, w dodatku nie odprowadzają żadnej wody, gdyż albo nie ma przepustów,  albo usytuowanie terenu jest niekorzystne (płaskie lub falujące, lub brak jest po prostu odpływu docelowego).

Mimo wszystko

Każdy z nas od dzieciństwa, nawet wtedy gdy jeszcze niepewnie trzymał się na nogach, z chęcią wsiadał na rowerek. I nieważne były pierwsze niepowodzenia, potknięcia, wywrotki. Liczyła się wolność, swoboda, uciecha i przyjemność z ruchu na świeżym powietrzu.

Nie zarzucajmy więc tej radości i korzystajmy z roweru. 

To są niezapomniane chwile w życiu człowieka, kiedy może poczuć we włosach wiatr, na twarzy słońce, deszcz albo mróz.

Wybierajmy trasy i ścieżki wygodne i bezpieczne

Podczas jazdy na rowerze spalimy niepotrzebne kalorie (w ciągu godzinnej jazdy na rowerze z prędkością  ok. 20 km/godz., możemy zużyć odpowiednio: osoba o wadze 60 kg – 534 kcal, 80 kg – 744 kcal, 100 kg – 1065 kcal).

Przewentylujemy płuca, dotlenimy serce, wprawimy w zdrowy ruch nasze stawy, usprawnimy krążenie.  Nogi staną się mniej ociężałe i spuchnięte. Panie zaczną mniej narzekać na pajączki na udach i łydkach. Będą mogły zacząć myśleć o zrzuceniu ukrywających defekt nóg spodni i włożeniu przezroczystych pończoch. Pośladki nabiorą sprężystości i gładkości, porzucając w zapomnienie cellulit.

Przy okazji dostarczymy organizmowi niezbędnych minerałów (potasu, magnezu, wapnia i sodu), bo sam się będzie od nas tego domagać w postaci pragnienia. Warto wypróbować jakiś prosty przepis na napój (w Internecie od nich aż się roi), który można przyrządzić samemu.  Jeśli nie mamy czasu ani ochoty na własny produkt, możemy zawsze kupić napój izotoniczny dla sportowców. Ja pozostanę przy herbatce ziołowej, którą w zależności od temperatury na zewnątrz, mogę zabrać albo gorącą, albo mocno schłodzoną. Do przegryzienia wybiorę nie czekoladę (w 100 g mlecznej jest 361 kcal), ale własnego wyrobu ciasteczka owsiane z miodem (1 łyżka miodu - 38 kcal). Gdy jednak brak czasu albo lenistwo weźmie u mnie górę,  zawsze w takich momentach niezawodne są suchary (1 szt. – 40 kcal), jabłko (100 g – 48 kcal), orzechy (laskowe, włoskie – jedna porcja, ok. 30 g to 190 kcal) lub migdały (3 łyżki – 223 kcal). 

Pamiętajmy też , aby nie zostawiać po sobie śmieci. Gdy nie uświadczymy kosza, zużyte opakowania zabierzmy do plecaka.

Przeczytaj też inne artykuły z cyklu Zdrowo żyć