Emilia obudziła się bardzo wcześnie rano. Nie chcąc budzić domowników, na palcach pobiegła do toalety. Niesamowite, jak prędko dały znać o sobie pierwsze objawy ciąży. Jeszcze trochę i będzie wstawać po kilka razy w ciągu nocy. Miała nadzieję, że do tego czasu zbliży się do Hanny i Janusza na tyle, by się nie krępować. Ubrała się szybko, poprawiła burzę loków, po czym udała się do kuchni, jej ulubionego miejsca w nowym miejscu zamieszkania. Czajnik pełen wody zaczął wydawać z siebie głośne trzaski. To kamień na dnie podskakiwał pod wpływem ciepła wody.

- Dzień dobry. Co tak wcześnie? - W granatowym szlafroku, z potarganymi włosami Hanna stanęła w kuchni. - Zrobisz kawę i dla mnie?

- Cześć. Oczywiście, siadaj. Znalazłam w szafce puszkę dobrej kawy, mam nadzieję, że to nie dla gości? Obiecuję, że zakupy zrobię jak tylko wrócę z Poznania. - Emilia poczuła się nieswojo, jakby przyłapano ją myszkującą w cudzej kuchni. Nerwowo nawinęła kosmyk włosów na palec.

- Nie ma o czym mówić. Dawno nikt nie parzył dla mnie kawy, zwykle ja to robię. Czuję się jak królowa. Tym bardziej teraz, skoro mieszkamy razem, będziemy sobie kawkować często, czuj się jak u siebie w domu. - z zaspanym uśmiechem uspokoiła koleżankę Hanna. Czajnik zaczął gwizdać, Emilia nalała wrzątku do szklanek. Na powierzchni pojawiły się kolorowe bąbelki a w całym mieszkaniu unosił się aromat świeżo parzonej kawy. Takiej nie piła od dawna. Czasami mama na imieniny dostawała jakąś lepszą, jednak ta pachniała o niebo lepiej. A może  to przez ciążę odbierała jej zapach inaczej niż zwykle? Wyraźniej?

- Słodzisz? Pamiętaj, cukier jest w tej szafce. Mleko wiadomo - w lodówce. - Hanna nalała mleka do szklanek, zabielając kawę w nieznacznym stopniu. - Uuu, mocna. No ale na pobudkę może być.

- Przepraszam, nie spodziewałam się, że aż tak dobra ta kawa. - Emilia znów poczuła się nieswojo. Pomyślała, że sporo czasu minie, zanim poczuje się swobodnie. W końcu ledwo co się wprowadziła.

- Emilko, czy ciebie coś trapi? Powiedz, przecież widzę. O co chodzi? - wzrokiem niemal prześwietliła zakłopotaną Emilię. Ta nagle pobladła, a jej oczy napełniły się łzami. Usiadła przy kuchennym stole i nareszcie wyrzuciła z siebie swoje troski.

- Nie powiedziałam wcześniej, bo wasza propozycja spadła na mnie tak nagle. Poza tym wszystko wskazuje na to że będę sama, kompletnie sama z tym wszystkim. Nie wiem co robić Haniu. - Szloch przerodził się w regularny płacz, a blada twarz nabrała rozgorączkowanej, purpurowej barwy. Taka sytuacja była dla Hanny dość zaskakująca. Odruchowo przytuliła do siebie zapłakaną dziewczynę, pozwalając, by wypłakała wszystkie swoje smutki. Po kilku minutach szloch ustał. Hanna zapytała z troską

- Z czym jesteś kompletnie sama Emilko, z czym?

- Nie powiedziałam wam, że jestem w ciąży. - szept jakim wypowiadała słowa, był ledwo słyszalny. Takiej odpowiedzi Hanna się nie spodziewała, jednak nie było teraz miejsca na dodatkowy tragizm sytuacji.

- W ciąży? - zdębiała. Widząc rozpacz Emilii, nie mogła pokazać  jak bardzo była zaskoczona. - To wspaniale. Nie płacz moja droga, nawet jeśli to dzieje się w nieoczekiwanym momencie twojego życia. Trzeba się cieszyć, więc co my tu z kawą! Zaraz poszukam prawdziwej, mlecznej czekolady. Janusz dostał ostatnio na uczelni. Musimy to uczcić.

Po lekturze poznaj przepis na deser czekoladowy na bazie jogurtu

Przeczytaj pozostałe fragmenty opowiadania: Przyjaźń od kuchni