Jarmark bożonarodzeniowy to fenomen mało znany w Polsce. Wywodzi się on z krajów niemieckojęzycznych i sięga XIII wieku. Najwcześniej rozwinęła się więc w Austrii, Niemczech i Szwajcarii oraz na ziemiach należących kiedyś do tych państw, czyli w Tyrolu Południowym i Alzacji. Za najstarszy jarmark uchodzi Wiener Christkindlmarkt (koniec XIII wieku), nieco „młodszy” jest natomiast Dresdner Striezelmarkt (pocz. XV wieku). Jarmarki austriackie i niemieckie nie mają sobie równych - co roku przyciągają one największą liczbę turystów i sprawiają, że to właśnie grudzień jest najlepszą porą na wizytę w tych krajach, pomimo niestabilnej pogody. Biura podróży mają nawet w swojej ofercie wycieczki śladem jarmarków bożonarodzeniowych w Wiedniu, Salzburgu, Berlinie, Dreźnie czy Monachium. Dla przykładu - berliński jarmark bożonarodzeniowy Berliner Weihnachtsmarkt szczyci się 45-metrową choinką i ponad 300 stoiskami. Choć tak naprawdę, w samym Berlinie można naliczyć nawet 70 niezależnych jarmarków. Tradycja ta jest stopniowo przejmowana przez europejskie kraje, w tym Francję, Belgię, Holandię, Wielką Brytanię, a od niedawna również Rumunię. Jarmarki pojawiają się w szczególności w tych miastach, w których obecna jest mniejszość niemiecka.

Jarmark bożonarodzeniowy  to nic innego jak urokliwe, (przeważnie) drewniane stoiska otwierane na czas Adwentu pod gołym niebem na centralnych placach i starówkach miast. Goście mogą poczuć tu magiczną atmosferę zbliżających się świąt, kupić ręcznie robione ozdoby świąteczne czy spróbować lokalnych specjałów. Nierzadko jarmarkom towarzyszą karuzele czy inscenizacje dla dzieci.



Nie bez przyczyny artykuł o jarmarkach świątecznych pojawia się na portalu kulinarnym: jak wspomniałam, jest to znakomita okazja, by skosztować adwentowych przysmaków typowych dla kuchni danego regionu. I tak ma przykład w Berlinie dostaniemy keks, cynamonowe precle, chleb ze słoniną lub kiełbaskę z grilla, w Innsbrucku – kiachle (drożdżowe bułki smażone w głębokim tłuszczu) z kapustą lub dżemem, w Brukseli – ślimaki, belgijską czekoladę i inne specjały z różnych krajów (przecież jest to stolica Europy), w Wiedniu – sery, wędzone szynki, strucle i pierniki oraz lokalne sznapsy, w Bratysławie – ziemniaczane placki z kapustą lub gęsią wątróbką, pieczone kiełbaski czy chleb ze smalcem, w Kolonii – pieczone jabłka z bakaliami, a w Pradze – pitny miód. Niezależnie od regionu, wizytówką każdego jarmarku będą jednak grzane wino lub poncz i pieczone kasztany. 


Od kilku lat Warszawiacy mają swoje jarmarki. Co prawda, nie są one całkowicie „polskie”, gdyż wielu wystawców przyjeżdża zza granicy, lecz co roku rozrastają się i powstają w kolejnych dzielnicach. Największe warszawskie jarmarki działają na Rynku Starego Miasta i na Placu Defilad. W zeszłym roku jarmark bożonarodzeniowy na Starówce odwiedziło ponad 550 tysięcy turystów, a dwa lata temu – sam Dymitrij Miedwiediew. Oprócz polskich produktów, można tu również nabyć wyroby z Litwy, Węgier czy Holandii. Oba jarmarki ruszyły oficjalnie 1 grudnia i będą otwarte do 6 stycznia.

Karolina Bardecka

Więcej o podróżach i kulinariach znajdziesz na moim blogu "Podróże od Kuchni".