Pizzeria niepozornie przycupnęła  na os. Wschód w Żyrardowie, zaledwie kilkadziesiąt metrów od trasy na Sochaczew. Zjazd do niej łatwo jest przeoczyć, bo jakoś specjalnie się nie reklamuje. Jednak doświadczeni kierowcy, którzy wiedzą gdzie dobrze i szybko dają się najeść, mają w głowie zakodowaną mapę z dojazdem do niej. Warto bowiem nieraz nadłożyć kilka km, aby rozkoszować się smakiem, przyjęciem i swojską atmosferą.  Z rozmysłem omijają McDonald’sa, który kusi zjedzeniem kanapek na desce rozdzielczej samochodu. Łamią reguły, ale cóż jest przyjemniejszego od tego, niż żeby je łamać?

Tropce zaufali nie tylko kierowcy, ale i cykliści. Intuicyjnie już wpisują w swoje podróżowanie na rowerach bezpieczny obiad. Po nim, z ochotą i radością mogą pokonać jeszcze więcej km lub przeciwnie, gdy przesadzą z ilością, oddać się rozkoszom lenistwa powracając do domu.

Pizzeria to swoisty miszmasz przydrożnej knajpy, gustownej karczmy, wykwintnej restauracji, a jak ktoś chce - nawet baru. Specjalnością, jak wynika z samej nazwy, są różnej maści pizze. Można je zamówić też przez telefon z dostawą na miejsce. Jak zauważyłam, mieszkańcy Żyrardowa chętnie z tej oferty korzystają. Na miejscu obowiązuje samoobsługa. Co w pizzerii lubię? Dość wyjątkową – jak na pizzerię – aranżację wnętrza. Ni to chata, ni to leśniczówka. Pełno tu drzewa, gadżetów wiejskich i myśliwskich, nawet bar ubrano w skórę jakiegoś dzikiego zwierza (czego osobiście jednak nie popieram). Szczególnie upodobałam sobie salę z kominkiem. Innym też nic nie brakuje. Zadbano tu o każdy szczegół, każdy detal. Przebywając w środku mamy wrażenie bycia w innym świecie: łąki, lasu z rozświetlającym ciemności trzaskającym ogniskiem. Wśród wesołej kompanii przy biesiadnym stole. Już od samych zapachów dolatujących z kuchni kręci się w głowie. Zmysły długo nie wytrzymują takiego drażnienia, które powoduje, że jeszcze bardziej czujemy się głodni. A gdy już przyniesiemy to, co zamówiliśmy – palce lizać. Menu obfituje nie tylko w pizze, ale i w dania wystawne, znajdziemy też te swojskie – polskie. Zupy. Po zjedzeniu żurku z ziemniakami i skwarkami niewiele już zmieścimy. Obok znajdziemy także sałatki. Ja wybrałam z grillowanym kurczakiem. Podano ją z grzankami z czosnkiem. Poezja. Do tej pory myślałam, że od niej (poezji) może rozboleć jedynie głowa, ale żeby z powodu jej ilości nie móc dopiąć się w pasie?

Desery. Kawy. Trunki. To wszystko i aż tyle. Raj dla każdego Polaka.