Padrón to gmina, do której należy wioska Herbón gdzie franciszkańscy mnisi zaczęli je importować z Meksyku w XVI wieku. Papryczki z Padrón (tak brzmi dosłowne tłumaczenie ich nazwy) były zwyczajnymi papryczkami chili. Wpływ na ich smak mają na pewno warunki klimatyczne w których dojrzewają (bardziej "wyspiarskie" niż stereotypowo hiszpańskie) oraz to, że są zbierane zdecydowanie wcześniej niż nakazują kanony kuchni meksykańskiej. Zasadzone stopniowo dostosowały się do klimatu Galicji, stały się mniejsze (mają zwykle niewiele więcej niż 5 cm długości) i utraciły częściowo swój pierwotny "ogień".

W Hiszpanii doceniono ich walory szczególnie we wcześniejszym stopniu dojrzałości, czy może raczej pikantności. Jak wiadomo moment dojrzewania warzyw i owoców bywa różny, nawet tych pochodzących z jednego krzaczka. Tak więc w momencie zbiorów papryczek trafiają się rzecz jasna takie, które kryją w sobie "piekielną moc". Nadają się wyśmienicie (jak zresztą większość papryk odpowiedniej wielkości) do nadziewania rozmaitym farszem. W Hiszpanii królują nie tylko jako smażone na oliwie i posypane solą gruboziarnistą tapas lecz także w ciekawych kombinacjach na baskijskich pintxos bądź w bardziej wyszukanych formach. No cóż, są tak pyszne że rozpływają się w ustach. Czy można odróżnić pikantne od łagodnych? Niektórzy twierdzą, że pikantne są bardziej pomarszczone i powykręcane. Tyle, że po usmażeniu wszystkie nabierają podobnych kształtów. Zresztą, zobaczyć zaczerwienioną twarz kompana i załzawione oczy - bezcenne.