Piwo ma to do siebie, że  jak żaden inny alkohol, wzmaga apetyt. Dodajmy jeszcze do tej układanki szalone tańce hulańce, a wilczy głód murowany.
Kilka dni temu taki post-imrpezowy głód dopadł mnie, gdy wracałam z moim Znajomym z pewnej dzikiej imprezy. Zdaje się, że pojawił się w okolicach czwartej nad ranem. Nie był to jednak jeden z tych standardowych odczuć ssania żołądka. Kryło się za tym coś więcej. Oboje z moim Znajomym mieliśmy ochotę na to samo - coś ostrego. O to też poprosiliśmy grzecznie Pana Sprzedawcę. Pan sprzedawca, jak się miało okazać już wkrótce, do grzecznych chłopców nie należał. Nie dość, że kebaba wypchał kapuchą zamiast mięsiwa, to zrobił nam niemałego psikusa, gdy uczynił nasze kebaby nie tyle ostrymi, co piekielnie palącymi.
 
To jest tylko fragment, jeśli chcesz poznać pcozątek i koniec tej ostrej historyjki wejdź na www.blogczekolady.blogspot.com