pamiętam czasy kiedy to babcia smażyła naleśniki i używała kawałka słoniny do pocierania patelni i smażyła na kuchni węglowej. dziś świat wygląda inaczej. na szczęście mamy patelnie teflonowe i miksery. do ciasta dodaję trochę oleju (w zależności od porcji od 1/3 do 3/4 szkl), patelnię rozgrzewam na sucho do odpowiedniej temperatury następnie tylko i wyłącznie raz i to przed pierwszym naleśnikiem wlewam na patelnię 1 łyżeczkę oleju- rozprowadzam go po całości a nadmiar usuwam. na tak przygotowaną patelnię leję ciasto i smażę dalej bez dodawaniu oleju czy innego tłuszczu i nie ma prawa się nic przypalić a naleśniki są suche i pięknie na złoto wysmażone.