Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. 39 - letnia Florence nie zgadza się z tym poglądem - pełnią pecha można nazwać dopiero trójkę, w końcu nie bez powodu jest ona liczbą doskonałą, dlatego, gdy jednego dnia traci pracę w antykwariacie prowadzonym wspólnie z przyjaciółką, a mąż, zamiast dać jej wsparcie, oświadcza, że odchodzi do mężczyzny, intuicja Florence podpowiada jej, że to jeszcze nie koniec zabawy. Wkrótce z Australii wraca jej syn i przywodzi ze sobą niespodziankę - żonę jedynie 4 lata młodszą od niej. Za radą najbliższych Florence otwiera w domu herbaciarnię. Okazuje się, że to co na początku przypominało fatum, stało się początkiem wspaniałej przygody. Los przygotował dla Florence zarówno miłość, jak i gorzkie łzy, a ona sama uczy się, że najlepszą metodą na smutki jest czerpanie z życia pełnymi garściami i aromatyczne, własnoręcznie upieczone ciasto.


Prawdopodobnie sama nie sięgnęłabym po tę książkę, jednak już od pierwszysch stron zostałam pozytywnie zaskoczona. Książkę czyta się lekko, a zarówno jej styl, jak i fabuła pozwalają bez problemu "przenieść się" do świata Florence i wraz z nią przeżywać jej radości i smutki. "Na domiar złego" stanowi świetną odskocznię od codziennych problemów. Raczej nie przypadnie do gustu ludziom poszukującym mocnych wrażeń, gdyż akcja rozwija się dość powoli i nie gwarantuje gwałtownych doznań. Bardzo polecam ją czytelnikom, którzy cenią sobie spokój domowego ogniska i rodzinę oraz gustują w powieściach, w których te wartości są na pierwszym miejscu.

Książka została wydana przez wydawnictwo Prószyński i S-ka. Oprawa jest miękka, a kartki wykonane są z raczej cienkiego papieru, jednak mimo to wydaje się ona solidnie zrobniona. Uwagę przykuwa okładka, która od razu wprowadza czytelnika w spokojny, ciepły nastrój w jakim utrzymana jest cała powieść. Cena nie jest wygórowana, bo jest to jedynie 26 zł, co przy obecnych standardach cenowych nie jest wysoką kwotą, a na niektórych stronach internetowych można znaleźć ją nawet za ok. 19 zł. Wedłóg mnie "Na domiar złego" może stanowić świetny pomysł na ciekawy, wartościowy i niedrogi prezent.

logo wydawnictwa

Nie byłabym sobą, gdybym czytając powieść, której bohaterka była miłośniczką domowych wypieków, nie wypróbowała któregoś z wspominanych w książce ciast. A oto "Bananowo - czekoladowe ciasto Rose ze świeżymi malinami", na które przepis znalazłam w 13 rozdziale.