Producenci dają nam spory wybór, jednak na co zwracać uwagę: cena, wygląd, a może skład?

Zanim udamy się do sklepu warto co nieco dowiedzieć się o tym, co do słoiczków zostało włożone. Nasze polskie przysłowie: „co za dużo to nie zdrowo” świetnie odnosi się do mojego artykułu, gdyż w niektórych majonezach znajdują się składniki, których nie należy jeść w większych ilościach, bo to po prostu niezdrowe. Należą do nich konserwant E 385, czyli sól wapniowo-disodowa kwasu etylenodiaminotetraoctowego (już sama nazwa brzmi zabójczo ;)). W nadmiernych ilościach może powodować dolegliwości jelitowe, skurcze mięśni, uszkodzenia jelit, niedobory żelaza, uszkodzenia nerek i układu rozrodczego.

Kolejny konserwant to E 211 – benzoesan sodu, który może wywoływać pokrzywkę, astmę, reakcje alergiczne, a do tego może wejść w reakcję z kwasem askorbinowym (wit. C) tworząc benzen, który może powodować białaczkę i inne nowotwory.

Ponadto znajdziemy też: gumę guar (E 412), która w nadmiernych ilościach powoduje wzdęcia, mdłości i biegunkę; gumę ksantanową (E 415), która może podwyższyć ciśnienie, wywołać alergię, migrenę, wzdęcia, biegunkę i bóle brzucha. Do tego dochodzą jeszcze jajka w proszku, które są sztucznym dodatkiem i niczego wartościowego nie wnoszą do majonezu.

Kiedy szukamy na sklepowych półkach majonezu wybierajmy więc taki, który ma jak najmniej dodatków. A najlepiej zrobić majonez samemu, co wbrew pozorom wcale nie jest takie trudne. Wystarczą tylko chęci :) No i warto pamiętać, że skoro domowy majonez nie ma konserwantów to może stać w lodówce tylko kilka dni.