Powstała z połączenia kuchni chińskiej  i kuchni indyjskiej, jednak tajscy kucharze dzięki swoim umiejętnościom łączą lokalne składniki z tymi pochodzącymi z odległych krajów uzyskując w ten sposób niezwykłe dania o wspaniałych smakach.

W kuchni tajskiej panuje zasada „próbuj i dodawaj”. Tajski kucharz tak długo będzie smakował potrawę i dodawał do niej kolejne składniki, aż uzna, że efekt końcowy w pełni go zadowala. Tu nie ma sztywnych ramek proporcji – trzeba polegać na własnych zmysłach. Jeśli w Tajlandii poprosimy o podanie dodatkowych przypraw do posiłku, możemy narazić się na gniew kucharza – uzna on, że nie ufamy jego kulinarnym zdolnościom :)

Kuchnię tajską można podzielić na kuchnię królewską i kuchnię wiejską. Cechą kuchni królewskiej jest niezwykle skomplikowany sposób przyrządzania dań i bardzo wyrafinowany sposób ich dekorowania. Kucharze ozdabiają potrawy warzywnymi i owocowymi rzeźbami, tworząc arcydzieła. Dawniej tej sztuki strzegły damy dworu królewskiego, jednak obecnie sztukę carvingu zna każdy szanujący się kucharz. Wielu Tajów potrafi robić misterne owocowe lub warzywne rzeźby. Największe powstają z arbuzów, ale można też wycinać melony i papaje. Wykonanie prostej rzeźby zajmuje ok. 40 minut – bardziej olśniewające – kilka godzin.

Kuchnia tajska jest bardzo różnorodna pod względem składników i przypraw oraz niezwykłego ich łączenia ze sobą.  Tak jak w większości kuchni wschodnich tu również obowiązuje zasada łączenia 5 smaków, ale najpopularniejsze są  potrawy ostre ze słynnym tajskim curry na czele.


Ryż – podstawa kuchni tajskiej ma tutaj znaczenie religijne. Symbolizuje zdrowie, bogactwo i szczęście. Niemal każde tajskie święto związane jest w jakiś sposób z sadzeniem lub zbieraniem ryżu. Do posiłków podaje się biały ryż długoziarnisty, który przed ugotowaniem należy wielokrotnie wypłukać. Nigdy nie gotuje się go z solą, ponieważ sosy i przyprawy do niego podawane są wystarczająco pikantne i słone.

Posiłek składa się przeważnie z zupy, jednego lub dwóch dań z sosem i jak największej liczby przekąsek. Wszystkie dania, poza ryżem, który podaje się zaraz po ugotowaniu, mogą być przygotowane wcześniej i podawane w temperaturze pokojowej.

Na południu Tajlandii przysmakiem są owoce morza. Koniecznie świeżo złowione i jedzone w całości nad brzegiem morza – takie podobno smakują najlepiej. Podaje się je przyrządzane na grillu, smażone w głębokim oleju, gotowane  lub po prostu… surowe. Oczywiście z mnóstwem tajskich, ostrych przypraw np. kolendry (liście i korzeń),  trawy cytrynowej, tamaryndy, świeżego imbiru, liści limonki kaffir czy tajskiej bazylii. Papryka chili, która już na stałe zagościła w tajskiej kuchni została sprowadzona do Tajlandii przez Portugalczyków w XVI w. Od tej pory jest składnikiem niemal wszystkich dań. Powszechne jest stosowanie także przypraw typowo indyjskich np. sambal oelek, garam masala czy cejlońskie curry.

Tajlandia słynie także z lekkostrawnych sałatek (yam), podawanych z beztłuszczowymi sosami np. sojowym, rybnym lub po prostu z sokiem z limonki.

W tajskiej restauracji można zamówić na deser kremy, musy, ciasta, lody czy sorbety, ale prawdziwi Tajowie na deser jadają tylko owoce! Przyprawione anyżem, mielonym imbirem, cynamonem czy skropione wodą różaną. Często z jaśminowym ryżem. Oczywiście najlepsze są surowe, świeże i soczyste, bo gaszą pragnienie i odświeżają smak po ostrych tajskich daniach.

Niestety nie jest nam dane poznać smaku niektórych owoców. Tajlandia eksportuje tylko takie, które mogą być zerwane jeszcze zielone i wytrzymają długą podróż: banany (ponad 20 rodzajów), arbuzy, ananasy, mango, papaje i kokosy. Niektóre owoce są zbyt delikatne by je transportować, dlatego robi się z nich konserwy – niestety po osączeniu z syropu są praktycznie bez smaku i koloru.

Królem tajskich owoców jest durian. Królem, bo według konfucjańskiej filozofii jest on rodzaju męskiego, zawiera męską „rozpalającą” energię Yang. Mężczyźni nie powinni jeść go w nadmiarze. Do męskich owoców należą także: liczi, imbir i nasiona lotosu.
A skoro jest król, musi też być i królowa – wg Tajów jest nią mangostan – napełniony żeńską „chłodzącą” energią Yin. Kobiecy jest także ogórek, pomidor i arbuz. Mangostan ma okrągłe ciemnoczerwone jagody o średnicy kilku centymetrów, a biały miąższ jest delikatny i przypomina w smaku brzoskwinie, ananasy i pomarańcze.

Wracając do duriana – choć jest okrzyknięty królem owoców, to niewątpliwie ma jedną dość specyficzną wadę – jest najbardziej śmierdzącym owocem na świecie. Stoiska z durianami wyczuwa się już na odległość, a w wielu miejscach w Tajlandii jest zakaz wstępu z tym owocem.

Król i królowa owoców są bardzo kapryśni i nie rosną nigdzie indziej poza Azją Południowo – Wschodnią. Kochają klimat równikowy, więc… by posmakować królewskiego smaku prosto z drzewa, najlepiej wybrać się do Tajlandii.

Oczywiście Tajowie jadają także inne owoce – na upały najlepszy jest sok z zielonych kokosów, wypijany przez słomkę bezpośrednio z owocu (widok częsty na filmach, ulotkach i folderach, także granaty, pomelo, karambole, rambutan, longany, gujawy i mnóstwo innych wspaniałych, soczystych i pachnących.

Tajowie współcześnie używają podczas posiłków łyżki i widelca, ale są też tacy, którzy w myśl starych zwyczajów jedzą  palcami, twierdząc, że tak smakuje o wiele lepiej.  Dla mieszkańców Tajlandii wspólne spożywanie posiłków to wielowiekowa tradycja – każda okazja jest dobra, by oddać się rozkoszom podniebienia. Bardzo popularne jest jadanie na wolnym powietrzu, w pawilonach lub ogrodach.

Rajskie plaże, wspaniałe owoce, posiłki spożywane na świeżym powietrzu przy blaskach zachodzącego słońca. Tajlandia to nie tylko raj na ziemi, to także raj dla podniebienia.



Kilka propozycji tajskich potraw:

Tajska zupa z melona
Aromatyczna zupa curry
Cynamonowe banany w cieście kokosowym
Imbirowa lemoniada

Massaman curry