Serial „Przepis na życie” uwiódł mnie i kilka milionów Polaków, którzy z zapartym tchem śledzą losy filmowej Anki, jej zawirowań uczuciowych, zawodowych i kulinarnych cudeniek. Fabuła lekka, dialogi błyskotliwe, świetni aktorzy (rola Małgorzaty Ostaszewskiej, Piotra Adamczyka, Magdy Kumorek, Borysa Szyca, Edyty Olszówki i wielu innych), charakterystyczne postaci. Do przesady wręcz wychwalam ta produkcję również z tego  względu, że jest oparta na naprawdę zabawnym scenariuszu polskiej aktorki – pani Agnieszki Pilaszewskiej, a nie na licencji brazylijskiej telenoweli, jakimi telewizja polska raczyła nas od kilku lat. Po raz kolejny potwierdziła się stara zasada, że „cudze chwalicie swego nie znacie”. A wystarczyło tak niewiele - interesujący scenariusz osadzony w polskich realiach, dobrzy aktorzy, szczypta humoru i nietraktowanie widza jak "półgłupka" śmiejącego się z prymitywnych żartów lub chcącego oglądać idiotyczne historie miłosne rodem z Ameryki Południowej.

Serial doskonale „wstrzelił się” w coraz powszechniejszą modę na gotowanie oraz interesujące podanie potraw. Ja zawsze zjadam potrawy wzrokiem i myślę, że  scenografia kulinarna „Przepisu na życie” pobudza nie tylko moje kubki smakowe, ale i  wielu telewidzów przed ekranami telewizorów. A tutaj mamy kuchnię pełną ziół, warzyw i niekiedy akcesoriów kuchennych znanych jedynie amatorom kucharzenia.

Dobrze sfilmowane i zagrane przyrządzanie potraw rzeczywiście sprawia wrażenie niespiesznie wykonanych dań. Gdy oglądam krzątającą się po swej kuchni Ankę wydaje mi się, że przyrządzenie szparagów lub muffinek udekorowanych wielokolorowo przychodzi jej z taką łatwością i w ciagu kilku minut, chociaż dobrze wiem ile jest z tym „zabawy”.

Po fali sukcesów serialu na rynek wydawniczy trafi wkrótce książka „Kuchnia Jerzego Knappe” z przepisami serialowego szefa kuchni Jerzego Knappe, granego przez Borysa Szyca oraz recepturami, które można było oglądać w serialu.

Ale kto tak naprawdę stoi za tym całym kulinarnym zawirowaniem? Nie jest to ani Borys Szyc ani jego serialowa wybranka serca, a pani Anna Chwilczyńska – właścicielka firny cateringowej, kucharz z zamiłowania. To ona jest konsultanten kulinarnym na planie „Przepisu na życie” i to spod jej ręki oraz jej pomocników wychodzą te kulinarne przysmaki, ona dba o wygląd i prezencję potraw. Podobno po zakończeniu zdjęć po rekwizyty kulinarne ustawia się niemały ogonek, ponieważ wszystko nie tylko ładnie wygląda, ale też wybornie smakuje.