Nigdy nie miałam ręki do hodowania roślin jadalnych. Dobrze, że moi rodzice świetnie sobie z tym radzą, ja zawsze mogę korzystać z ich zbiorów. Jednak znalazłam sposób na swoją własną hodowle, bo nic tak nie smakuje jak  własne plony.

Kiełki, bo o nich właśnie piszę, są bardzo wdzięcznym materiałem pod uprawę. Wystarczy im poświęcić kilka minut uwagi każdego dnia, a już po dwóch, trzech dobach możemy zostać dumnymi posiadaczami sporej porcji zdrowej zieleniny.

Jako, że jestem obecnie nimi  zauroczona wymienię jeszcze kilka ich zalet.

Poza tym, że są łatwe w uprawie, należy również dodać, że pięknie prezentują się na talerzu.

Wypełnią zdrowiem i świeżością każdą kanapkę, uświetnią makaron z sosem, który ugotujecie na obiad, a także będą przysłowiową „kropką nad i” wyszukanego dania przygotowanego na kolacje dla ukochanej osoby. Po prostu świetnie prezentują się przy każdej okazji.

Najważniejsze są oczywiście ich wartości odżywcze. W kiełkujących nasionach znajdziemy duże ilości witamin i mikroelementów, także wartościowych białek, kwasów tłuszczowych omega -3 i błonnika. Jednym słowem tylko wysiewać i jeść.

Ja zaopatrzyłam się po prostu w kiełkownicę, Jest nie droga, prosta w użyciu i można w niej w jednym czasie wyhodować kilka rodzajów kiełków. Pomaga mi w tym moja trzyletnia córka ona odpowiedzialna jest za codzienne podlewanie nasionek. Sprawia nam to bardzo dużo radości, a ona chętnie zjada to co sama pielęgnowała.

Są oczywiście inne metody hodowli kiełków:

kiełki

  • każdy na pewno zna hodowle kiełków rzeżuchy na ligninie,
  • można używać słoików, lub sitka,
  • są dostępne także specjalne lniane woreczki.

Ważne by przestrzegać pewnych zasad:

  • zawsze umyć i namoczyć nasiona przed wysiewem,
  • używać nasion przeznaczonych specjalnie do uprawy kiełków,
  • przelewać nasiona letnią przegotowana wodą,
  • trzymać je w półcieniu, nigdy w bardzo nasłonecznionym miejscu,
  • dokładnie myć pojemnik do kiełkowania po każdym użyciu, można najpierw przecierać roztworem octu lub zalewać wrzącą wodą

Mamy naprawdę duży wybór roślin do kiełkowania, moje ulubione to:

  • kiełki rzodkiewki- są ostre w smaku, mają charakter, używam ich do sałatek, past z twarogu i kanapek
  • kiełki lucerny-w smaku przypominają mi zielony groszek, są delikatne, świeże i chrupiące, moja córka je uwielbia, posypuje nimi potrawy obiadowe z makaronem czy ziemniakami, są niezbędne do past z twarogu dla mojej pociechy, pasują także do jajecznicy,
  • kiełki brokuła- które o dziwo w smaku dużo mają dla mnie z chrzanu, świetne jako uzupełnienie faszerowanych jajek,
  • kiełki czerwonej kapusty-w pięknym ciemno czerwonym kolorze i ostro-kapuścianym smaku upiększa każdą potrawę, można z nich tworzyć niecodzienne sałatki.

Hodowałam już także rzeżuchę, soczewicę, sezam, słonecznik i pora. Nadal mam jeszcze wiele do odkrycia, chociażby koniczyna, kozieradka, burak czy  fasola adzuki.