Jakubiak znany jest szerszej publiczności z programu Jakubiak lokalnie, od tego programu wziął się też tytuł książki, która poniekąd jest przeniesieniem tego, co Tomasz prezentuje na wizji. Tak jak w programie, w książce Jakubiak skupia się na tradycyjnych, regionalnych i lokalnych produktach, które łącząc z innymi smakami i składnikami (nie tylko pochodzącymi z Polski) stwarza niezwykle ciekawe i oryginalne dania. Tym sposobem zapoznaje nas z zapomnianymi i zepchniętymi przez masowo produkowaną żywność produktami tradycyjnymi, wytwarzanymi z naturalnych polskich produktów. Na szczęście trend promujący nasze produkty lokalne, wytwarzane przez małych przedsiębiorców rozwija się, pojawia się coraz więcej serów, warzyw, kasz od drobnych wytwórców. Co z nimi zrobić, jak je podawać w niebanalnych połączeniach smakowych? Tego dowiecie się z książki Jakubiak lokalnie.

Co wyróżnia tę książkę spośród innych polskich publikacji kulinarnych? Moim zdaniem zdjęcia. Są niezwykle kuszące, pokazane dania apetyczne, aż chce się po nie sięgnąć, by zamiast na kastach książki, stanęły na stole przed nami. Potrawy prezentują się tu niezwykle atrakcyjnie, aż chce się próbować. Poza zdjęciami dań, mamy tu także zatrzymane w kadrach polskie pola, rzeki, sady, jeziora czy pasieki, (czyli źródło jadalnego dobra pojawiającego się w książce), a także zdjęcia produktów spożywczych, elementów budujących dania, naczyń, które służą jako element stylizacji. To wszystko sprawia, że książkę bardzo przyjemnie się ogląda, wybierając kolejne przepisy do wypróbowania.

A jeśli już o przepisach mowa – książkę otwierają receptury na dania wegetariańskie – borowiki smażone z orzechami/pieczony ziemniak, zupa z prażonej mąki, ptysie serowe czy turbogrzanka/sałatka ze szczawiu/konfitura z cebuli. Mnie, jako osobie nie jedzącej mięsa, brakuje w tym rozdziale trochę więcej przepisów na sycące dania obiadowe, bo serowe fondue/diabelsko ostra salsa/domowa ciabatta czy pieczony camembert z jabłkiem/tymiankowa gruszka/sos truskawkowo-granatowy to pomysły bardziej na kolację czy spotkanie z przyjaciółmi.

Kolejny rozdział poświęcony jest daniom z ryb. I tu wielki plus, bo Jakubiak nie sięga po wszędobylskiego łososia, a korzysta z pstrąga, śledzia, karpia, jesiotra okonki. Ogromny plus za wykorzystanie produktów, które choć smaczne i zdrowe, wciąż nie cieszą się estymą, jaką powinny.

Dania z drobiu i czerwonego mięsa są chyba najbardziej bogate i rozbudowane. Widać, że Tomasz Jakubiak to prawdziwy miłośnik kiełbas, rostbefów, żeberek, steków z polskich świń i krów. Ale nie tylko – znajdziemy tu także kotleciki cielęce/sos gruszkowy/puree z topinamburu czy smażone uszy wieprzowe/chilli, młode pory kolendra/chlebek pita. Pomysłów jest tu wiele, miłośnicy mięsa nie będą zawiedzeni, a może nawet odkryją je na nowo.

Podoba mi się takie zestawianie elementów dania, bo choć tworzą one spójna całość, możemy je swobodnie zmieniać. Nie mamy ochotę na grzankę z sałatką? To możemy ją podać z czosnkowo-kolendrowym aioli z innego przepisu. Dzięki takiemu podziałowi, już na etapie spisu treści widzimy, jakie są części składowe poszczególnych dań.

Moim zdaniem to książka, którą prawdziwi miłośnicy gotowania i poszukiwacze nowych smaków powinni mieć na swojej półce. Dzięki niej możemy odkryć smaki i produkty, które mogą być naszym dobrem narodowym, jeśli tylko wprowadzimy je do swoich kuchni!