Choć Gdynia kojarzy się przede wszystkim z Darem Pomorza, Akwarium Gdyńskim przy Molo i festiwalem muzycznym Open’er, oferta gastronomiczna tego miasta zdecydowanie wygrywa z konkurencją z Gdańska i Sopotu. Wiem, co mówię, bo sprawdziłam to na własnej skórze. Albo raczej własnym podniebieniem.

Podróż kulinarnym szlakiem Gdyni zaczęliśmy od śniadania na plaży przygotowanym przez Ewę Malikę Szyc-Juchnowicz z restauracji Malika. Pod klifem czekały na nas stoliki ustawione w wodzie, a lemoniadę w słoikach chłodziła morska woda na brzegu. Malika zaserwowała nam dania inspirowane kuchnią Afryki Północnej, czyli rejonu, w którym się urodziła. Zaczęliśmy od delikatnego i puszystego omletu po berberyjsku z cukinią, bakłażanami i serem kozim zapiekanym w naczyniu do tagine. Potem były jeszcze mule z olejem arganowym, śledź z szermulą – pastą z kolendry, makrela pieczona w soli z kiszonymi cytrynami i grillowanymi warzywami (przepyszna i wilgotna) oraz pstrąg i dorsz z sumakiem oraz ostrą pastą harissa. Ten leniwy i obfity posiłek zakończyliśmy deserem - grillowanymi owocami  oraz słodką czarną kawą z kardamonem. I tym oto sposobem śniadanie przeciągnęło się do obiadu, ale warto było. Malika to przecudowna osoba, która uwielbia mówić o swoich afrykańskich korzeniach, inspiracjach kulinarnych, szybko można złapać z nią kontakt i dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy, nie tylko o kuchni.

Zaraz po plaży udaliśmy się do restauracji Tłusta Kaczka, w której czekał na nas tatar wołowy, delikatny chłodnik szparagowo-ogórkowy, który wyróżniał piękny talerz, smakowita potrawka z bobku z jajkiem gotowanym sous vide, tytułowa kaczka z puree ziemniaczanym i deser z białej czekolady. Było smacznie, w jasnym, drewnianym wnętrzu urządzonym z gustem.

Nie dane nam było odpocząć, bo kilka chwil później przygotowano dla nas kolację degustacyjną składającą się z dwunastu dań w Restauracji Biały Królik. Nie sposób się wymienić ich wszystkich, mi we wspomnieniach tej kolacji pojawiają się przede wszystkim: chips z siana, flan z dojrzewającego twarogu z topinamburem i miechunką pomidorową, śledź bałtycki z kompresowanym ogórkiem i tapioką oraz chyba największy hit – lody z młodego świerka.

Nie samym jedzeniem jednak człowiek żyje, dlatego kolejnego dnia połączyliśmy degustowanie z poznawaniem miasta, które ma sporo do zaoferowania. Aby nabrać sił odwiedziliśmy knajpkę Trafik Jedzenie&Przyjaciele, w której to podano nam smakowite pasty kanapkowe, domowe pieczywo, jajka po benedyktyńsku z beszamelem i szynką, tost francuski z rabarbarem i kwaśną śmietaną oraz nasiona chia z owocami. Było niezwykle barwnie i smacznie. Potem ruszyliśmy w miasto. Podziwialiśmy perły modernizmu, z których słynie Gdynia i której całe Śródmieście wpisane jest na listę zabytków. Dawny biurowiec ZUS, Budynek Poczty Polskiej, Zespół Mieszkaniowy BGK czy obecne Akwarium Gdyńskie to perełki modernizmu. Bardzo podobał mi się styl kawiarni Cafe Cyganeria oraz Mini Muzeum „Bankowiec”, w którym zgromadzono elementy wyposażenia wnętrz mieszkań z kamienicy przy ul. 3 Maja. Weszliśmy też do tętniących życiem kupieckim Hal Targowych, w której podsłuchać mogliśmy przepisu na kotleciki z bobu i spróbować truskawki kaszubskiej.

Podczas spaceru odwiedziliśmy jeszcze dwie restauracje. Krew i Woda to restauracja, która bazuje na 2 produktach i z nich tworzy swoje dania – czerwonym mięsie i owocach morza. I tak oto mieliśmy okazję spróbować muli, wątróbek drobiowych w winie, zupy tajskiej z krewetkami, przepysznego turbota w sosie homarowym z młodymi warzywami i kluseczkami oraz owoce w porto z czeremchą.

Ostatnią restauracją na naszym szlaku była Sztuczka, jedna z popularniejszych chyba ostatnio restauracji gdyńskich, której sława dotarła i do Warszawy. W ciekawym wnętrzu debustowaliśmy kilku dań: ozór cielęcy z bulionem wołowym, śledź z jabłkiem, burakiem i cebulą, risotto grzybowe z pianą z kalafiora, dorsz z ravioli z dzikiem i bobem oraz leniwe z truskawkami i kozim serem.

Nasza dwudniowa podróż po smakach pokazuje, że Gdynia to miejsce dla każdego, kto szuka dobrego jedzenia na wysokim poziomie i lubi odkrywać nowe smaki, struktury i połączenia. Jeśli to miasto dotychczas omijaliście w drodze do Gdańska czy Sopotu, koniecznie zajrzyjcie do Gdyni na spacer połączony z dobrym jedzeniem.