Ostatnio wróciłam z wyjazdu akurat w niedzielę. Sklepy zamknięte na głucho, a ja prawie nic nie miałam na stanie, żeby ugotować obiad dla rodziny. Trzeba sobie radzić w takiej sytuacji, więc drobiazgowo przeszukałam kuchenne szafki i znalazłam: prawie 3/4 szklanki zielonej soczewicy, 2 ziemniaki, 1 sporą cebulę oraz pół główki czosnku. Niewiele, ale na szczęście miałam też mąkę, oliwę i przyprawy, więc postanowiłam zrobić pierogi. Przygotowałam pyszny farsz z tego, co miałam i nikt nie marudził nad talerzem. Jak zrobić tani obiad "prawie z niczego"?

Obiady typu: porządki w lodówce

Kiedy wydaje się, że w domu "nic nie ma do jedzenia", warto zrobić dokładny rekonesans zawartości lodówki, szafek kuchennych, spiżarni oraz półek z przyprawami. Właściwie zawsze znajduje się coś, z czego można przyrządzić smaczny i wartościowy obiad. Genialne kotlety powstają z kawałków wędlin lub różnych rodzajów lekko podwiędłych warzyw. Z tych samych resztek da się "wyczarować" gęste sosy do makaronu albo kaszy czy ryżu. Okrawki mięsa czy wędlin oraz kawałki jarzyn idealnie sprawdzą się też w pożywnym omlecie, frittacie albo zawinięte w tortillę.

Jeśli macie na stanie jakieś konserwy, to też świetna baza do rodzinnego obiadu. Zróbcie sobie np. proste placki lub kotlety z kukurydzy konserwowej albo potrawkę z fasolą z puszki. Z mięsa z rosołu możecie przygotować wyśmienite krokiety lub gołąbki porosołowe. Kuchenne znaleziska można też smacznie przerobić na farsz do pierogów czy naleśników. 

Przy wałkowaniu ciasta wspomóżcie się tym:

Farsz do pierogów metodą 2:1

Ponieważ w niedzielę znalazłam w domu tylko kilka produktów, musiałam sobie radzić z tym, co miałam. Soczewicę od razu przepłukałam, a następnie namoczyłam w sporej ilości wody. Do dużej miski wsypałam 2 szklanki mąki z górką, dodałam dużą szczyptę soli i gorącą wodę. Nie wrzącą, żeby się nie poparzyć, ale wciąż bardzo ciepłą. Wody dałam tyle, żeby udało się zagnieść elastyczne ciasto, które wyrabiałam kilka minut. Nigdy nie używam jajek do ciasta pierogowego, więc ich brak w lodówce nie był problemem. Gotowe ciasto przykryłam ściereczką i dałam mu odpocząć ok. 15 minut. 

Ziemniaki obrałam, a następnie ugotowałam do miękkości. Cebulę pozbawiłam łupin, posiekałam drobno i podsmażyłam na oliwie z 2 zmiażdżonymi ząbkami czosnku. Znalazłam w zamrażarce pokrojoną drobno natkę pietruszki, więc ją też dorzuciłam na patelnię. Jeszcze ciepłe ziemniaki przecisnęłam przez praskę do miski na farsz.

Namoczoną soczewicę gotowałam przez 30 minut, aż była dość miękka, po czym ją odcedziłam i w całości (bez blendowania) połączyłam z ziemniakami. Ziemniaki były dla mnie wypełniaczem do farszu, ponieważ soczewicy było za mało jak na głodną rodzinę, więc pomieszałam warzywa w proporcji 2:1 (2 porcje soczewicy na 1 porcję ziemniaków), żeby nadzienie nie było mdłe ani zbyt ziemniaczane w smaku. Połączyłam masę w misce z przestudzoną cebulą z patelni, podsmażoną z czosnkiem i natką. Do nadzienia dodałam jeszcze przyprawy: odrobinę sosu sojowego, świeżo zmielony pieprz oraz utartą gałkę muszkatołową (niedużo). Spróbowałam i było bardzo dobre, więc uznałam, że farsz mam gotowy. 

Ciasto pierogowe podzieliłam na 4 części. Każdą z nich rozwałkowywałam cienko, z placków wycinałam krążki i gotowym farszem nadziewałam pierogi. Pomagała mi córeczka mojego brata, więc poszło szybko. Gotowe pierogi gotowałam we wrzątku 3 minuty od wypłynięcia.

Ponieważ nie miałam akurat w lodówce boczku ani nawet kawałka kiełbasy, zamiast porządnej omasty, gorące pierogi polałam odrobiną rozpuszczonego masła. W spiżarni znalazłam przygotowane wcześniej słoiki pysznej sałatki warzywnej, którą podałam jako dodatek do obiadu. Z reszty ciasta pierogowego zrobiłam szybkie podpłomyki (rozwałkowane cienko kawałki ciasta kładłam na płytkę umieszczoną na palniku i zdejmowałam dopiero, kiedy na wierzchu pojawiały się przypieczone na brązowo plamki), które zjedliśmy na kolację. Powiem wam, że wszystkim smakowało i takie danie "z niczego" będzie się na pewno nie raz pojawiało na naszym stole.