A to pasztet :)
- Łatwy
Mikołaj na pewno z chęcią zje coś treściwego. Polecam więc dla niego pyszny kremowy pasztet z czterech mięs :)
- Łatwy
Składniki:
- dziczyzna: 80 dekagramów
- wątróbka wieprzowa: 50 dekagramów
- boczek surowy: 40 dekagramów
- boczek parzony: 30 dekagramów
- mięso z indyka gotowane: 30 dekagramów
- mięso z kurczaka gotowane: 30 dekagramów
- marchew: 40 dekagramów
- pietruszka: 20 dekagramów
- cebula: 35 dekagramów
- bułki pszenne (duże): 2 sztuki
- jajka: 2 sztuki
- śliwki kalifornijskie: 40 dekagramów
- gałka muszkatołowa: 1 sztuka
- imbir do smaku: 1 sztuka
- sól, pieprz do smaku: 1 sztuka
- olej rzepakowy: 3 łyżki
- żurawina: 10 dekagramów
Wystaw ocenę:
0 (0 ocen)
Zobacz również:
PasztetA to pasztet :) - jak zrobić?
Sposób przygotowania:
- 1. Dziczyznę i surowy boczek wkładamy do garnka, zalewamy ciepłą wodą i gotujemy przez godzinę. Po 30 minutach dodajemy obraną i pokrojoną na mniejsze kawałki marchewkę i seler.
- 2. Boczek parzony i cebulę kroimy w kostkę. Na patelni rozgrzewamy 2-3 łyżki oleju i wrzucamy boczek oraz cebulę, smażymy przez 5 minut. Dodajemy pokrojoną na mniejsze kawałki wątróbkę. Gdy wątroba straci kolor surowizny, ściągamy patelnię z ognia. Pozostawiamy do ostygnięcia.
- 3. Mięso i warzywa wyciągamy z wywaru, studzimy. Bułki zalewamy letnią wodą, pozostawiamy do namoczenia. Odciskamy, mielimy co najmniej dwukrotnie wraz z warzywami i wszystkimi mięsami (także gotowanym drobiem).
- 4. Dodajemy jajka, doprawiamy do smaku startą na drobnych oczkach gałką muszkatołową, imbirem, solą i pieprzem. Dodajemy pokrojone na ćwiartki suszone śliwki.
- 5. Masę przekładamy do foremek na keksy wysmarowanych tłuszczem. Przybieramy suszoną lub kandyzowaną żurawiną. Duże keksówki pieczemy około 80-90 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni, a mini keksówki około godziny w tej samej temperaturze.
Dodaj do książki kucharskiej
Więcej przepisów autora
Zdjęcia dania dodane przez innych użytkowników
Inne przepisy tego użytkownika
Podobne przepisy
Pieczeń drobiowa a la pasztet
Ta pieczeń to smak mojego dzieciństwa. Babcia nazywała ją"chlebkiem", nie mam pojęcia dlaczego. Może dlatego, że zawsze jedliśmy ją na zimno z chlebem? Robiona była ze szczęśliwych kur chodzących po podwórku i z pieczarek zbieranych na łące. U mnie kurczak i pieczarki ze sklepu, ale smak ten sam.
Komentarze