Czy i Wy często w sezonie letnim zadajecie sobie pytanie „Porzeczki? Czy to już? Czy na wiśnie już pora?”. Mi zdarza się to nadzwyczaj często, bo zawsze każdy nowy owoc i warzywo, pojawiające się na straganie, staram się wykorzystać na wiele sposobów. I tak się w tym przetwarzaniu zatracam, wpadam w istny amok, że czasem nie wiem, czy inne dary natury nie przechodzą mi koło nosa. Dzięki kalendarzowi, będę miała wszystko pod kontrolą. I żadna porzeczka, śliwka węgierka czy brukselka mi nie umknie!

Każdy miesiąc otwiera lista produktów, które przez najbliższe 30 dni pojawią się w sklepach i na rynkach oraz lista świąt. Każda okazja do świętowania pysznym jedzeniem jest dobra, wiec to sprytna podpowiedź, kiedy nasze sezonowe produkty można wykorzystać.  Oprócz przydatnego kalendarza, w Sezonowniku znajdziemy też miejsce na notatki.

Strony kalendarza zdobią ilustracje autorstwa Ewy Mączyńskiej. O warstwę merytoryczną zadbali Kasia Federowicz i Aleksander Baron, szef kuchni Solec 44, miłośnik produktów sezonowych i regionalnych. Bardzo podobają mi się ciekawostki pojawiające się przy poszczególnych produktach, które podpowiadają nie tylko, jak dany owoc czy warzywo wykorzystać, ale i jakie ma on wartości odżywcze, skąd się wziął, jak się z nim obejść. Wszystko w lekkim, zabawnym tonie.

Sezonownik to fajna inicjatywa, która prezentuje dobra naszej natury z pola, lasu, łąki czy sadu.  Świetny jako zwykły kalendarz, ale i znakomity jako przepiśnik, szczególnie na okres letnio-jesienny, kiedy w naszych kuchniach wiele się dzieje. Myślę, że to fajny gwiazdkowy prezent dla miłośników gotowania i dobrego jedzenia.